Sąd 21 wieku (Courtroom 21) jest prowadzony przez College William & Mary w Wiliamsburgu (USA). W ramach tego projektu sala sądowa wyposażona jest w najnowocześniejsze, jeszcze eksperymentalne, ale coraz szerzej już używane w USA – także na co dzień – techniki i urządzenia. Sądy z całej Virginii korzystają z tej sali, jeżeli np. chcą mieć proces transmitowany przez Internet, chcą mieć dobry zapis telewizyjny sprawy, a czasem jeżeli po prostu chcą wypróbować czy dana technologia będzie przydatna w ich macierzystych sądach. Do William & Mary przyjeżdżają sędziowie z Włoch, Niemiec, Anglii, Francji.

 

Różne sfery aktywności sądowej są skomputeryzowane na sali. Przede wszystkim chodzi o nowoczesne przedstawianie dowodów – większość spraw kończy się ugodami, więc jeżeli już dojdzie do rozprawy, musi być prawdziwy szoł: a więc kamery i najnowsze projektory połączone z wielkimi telebimami na sali. Wszystko co się położy na specjalnym stoliku (a mowa nie tylko o przedmiotach płaskich) przy mównicy, widać potem na dużych ekranach oraz na monitorach komputerów sędziego, ławy przysięgłych i stron. Musi być „po amerykańsku” – zmontowane najnowszymi technikami cyfrowe klipy pokażą dokładnie miejsce zbrodni. Będą zbliżenia i krew. Publiczność będzie śledzić przebieg rozprawy z zapartym tchem. Procesy to jeszcze jeden sport narodowy Amerykanów.

 

To co mówi osoba stojąca na mównicy, wyświetlane jest od razu na ekranach – strona ma pewność, że wszystko trafia do protokołu. Protokolant używa maszynki stenograficznej wspomaganej komputerowo. Komputer „na żywo” przetwarza język stenogramu na pełne zdania. Wymóg ustawowy dla takiej protokolantki to ponad 200 słów (w zapisie stenograficznym) na minutę!!! W Polsce mówi się co najwyżej o 100 znakach na minutę. Nic dziwnego, skoro większość naszych protokolantek wciąż używa dwóch palców, a akta są zszywane za pomocą dłuta i sznurka do snopowiązałek (dosłownie!!!).

Biorąc więc pod uwagę stan techniczny naszych sądów, abstrakcją wydaje się więc tematyka ABA Techshow – „technologicznej odyseji dla prawników”, jak reklamują imprezę organizatorzy. W tym roku odbędzie się kolejna edycja tej konferencji. W poprzednich latach pojawiały się na przykład takie prelekcje jak: „Zostań mobilnym prawnikiem!”, „Coś na temat dzielenia pracy w środowisku elektronicznym”, „Wygrywanie procesu >>na drucie<<”, „Łatwe i tanie tworzenie stron WWW dla prawników”.

Tak, tak!!! Prawnicy w USA (nawet sędziowie!!!) tworzą branżowe strony WWW. Poza tym masowo używają notebooków, hand-heldów (komputerów wielkości dłoni), systemów nawigacyjnych GPS, łącz satelitarnych, wideokonferencji oraz cyfrowych aparatów fotograficznych, kamer i dyktafonów. To już nic nadzwyczajnego!!!

Prawnicy Dan i Ros Kodner w zeszłym roku zaczęli swój wykład od wyświetlenia za pomocą rzutnika połączonego z laptopem wspólnego zdjęcia na tle wysokich gór (parutysięczników). Każdy z panów miał w ręku przenośny komputer wielkości dłoni. Wciąż mówię im w biurze, że pracuję bez przerwy, nawet gdy nie jestem w pracy i odpoczywam – żartuje Dan. Praca jest tym, co robisz, a nie tym, gdzie jesteś – konkludują prawnicy. W swej prelekcji doradzili słuchaczom jakie laptopy czy handheldy kupić, na co zwrócić uwagę szukając wyposażenia high-tech, jak łączyć się w trasie z biurem i czy warto mieć GPS lub aparat cyfrowy.

W niektórych więzieniach stanowych w celach umieszczone są kamery wideo podłączone do internetu. Podejrzanych można więc przesłuchiwać bez ruszania ich z miejsca, co zwiększa bezpieczeństwo i obniża koszty procesów. W przypadku lżejszych przewinień, koszty obsługi więźniów obniża się też przez coraz szersze stosowaniu „aresztów elektronicznych” opartych o GPS. Chodzi o swoisty areszt domowy skazanego na ograniczenie wolności. Sprawdzenie jego przestrzegania, polega na elektronicznym monitoringu położenia skazanego. Jeżeli wyjdzie on poza zakreślony obszar, zostanie wszczęty alarm.

W miejscach zbrodni natomiast, stawia się cyfrowe aparaty fotograficzne rejestrujące w technologii ipix (stworzona pierwotnie dla NASA). Polega ona na tym, że rejestrowana jest sekwencja zdjęć dookoła (360 stopni) we wszystkich podstawowych płaszczyznach. Potem montowane są one w ten sposób, że możliwe jest wyświetlenie zdjęcia i poruszania się w nim we wszystkie strony. Tworzy to wirtualną rzeczywistość przedstawiającą fotograficzny widok danego miejsca z możliwością oglądania go w wielu płaszczyznach (można się obracać dookoła, można „spojrzeć” w górę, w dół, na boki, itp.) Próbki takich obrazów i przeglądarkę można ściągnąć z serwisu www.ipix.com.

Jak na razie w polskich sądach nie ma zbyt wiele komputerów – są one rzadkością nawet w sekretariatach, gdzie wciąż piętrzą się tony papierowych akt. Dla wielu prawników w Polsce nawet zwykły laptop z systemem informacji prawnej (np. popularnym LEXem), to nadal szczyt marzeń. W sądach wciąż pojawiają się jeszcze pisma od profesjonalnych prawników, pisane na poczciwej maszynie do pisania, a protokolanci wolą długopis, bo na maszynie pisać nie potrafią, a komputerów nie ma.

Dariusz Sielicki, sędzia sądu rejonowego we Wrocławiu (sekcja tymczasowych aresztowań), miał okazję zobaczenia na własne oczy i wypróbowania sali sądowej 21 wieku w college’u William & Mary. Jak wykorzystał swoje doświadczenia po powrocie do kraju? Napisał program dla obsługi sądów – wspomaga on i automatyzuje protokołowanie na rozprawie oraz pomaga przy pisaniu przez sędziów orzeczeń. Program sprzedał Ministerstwu Sprawiedliwości i jest szansa, że przyczyni się on do poprawy pracy w polskich sądach.

– Liczyłem, że za zarobione z licencji pieniądze kupię sobie jacht – żartuje Darek. Niestety, u nas absolwenci William and Mary nie zarabiają 100 tysięcy dolarów rocznie zaraz po studiach. Na takie zarobki trzeba będzie jeszcze poczekać. Zawsze pozostaje idea – zrobić coś dobrego. Problem w tym, że program jest, a komputerów brak. W naszym kraju wciąż pewne rzeczy robi się na opak.

Komentarze