Koniec z bieganiem z papierkami między urzędami, jedno urzędowe e-okienko, podpis elektroniczny w dowodzie. Jeszcze przed końcem kadencji tego rządu czeka nas cyfrowa rewolucja w administracji – zapowiada rząd. Wcześniej trzeba jednak zmienić prawo, procedury i mentalność urzędników.
– Idzie człowiek do urzędu po zaświadczenie, że nie zalega z podatkami. Dają mu wniosek i każą wypełnić tysiąc rubryczek. Potem urzędnik spisuje z wniosku PESEL, wklepuje do komputera i okazuje się, że w systemie miał już wszystkie dane, których przed chwilą żądał – opowiada Tomasz Kulisiewicz, analityk z firmy badawczej Audytel.

Takich absurdów w administracji jest mnóstwo. – Jeśli e-administracja ma u nas kiedyś działać, to trzeba zacząć od tego, że urzędnik nie będzie żądał danych, które już ma – podkreśla Kulisiewicz.

Koniec „białkowego interfejsu”

Rząd obiecuje, że niedługo w urzędach nastąpi cyfrowa rewolucja. Wiceminister MSWiA Witold Drożdż zapewnia w rozmowie z „Gazetą”, że efekty tej rewolucji zobaczymy na początku 2011 r.

E-administracją poważnie interesuje się podobno premier Donald Tusk i wicepremier Grzegorz Schetyna, odpowiedzialny jako minister m.in. za informatyzację właśnie.

Zdaniem Drożdża nowoczesna administracja nie oznacza, że będziemy tylko mogli wysyłać najróżniejsze zaświadczenia przez internet. Bo w naprawdę sprawnym e-państwie to nie obywatel martwi się o zaświadczenia, zezwolenia i inne dokumenty, lecz urzędnik. – Jeśli umożliwimy uprawnionym urzędnikom dostęp do naszych danych zawartych w rejestrach prowadzonych przez różne

instytucje, to przestaniemy być „białkowym interfejsem” łączącym różne systemy urzędnicze – mówi minister Drożdż. – Po co na przykład fiskus potrzebuje od nas PIT-ów, skoro urzędy znają już większość zawartych w nich informacji? Jestem przekonany, że ten obowiązek w nieodległej perspektywie zostanie istotnie ograniczony dzięki trwającym właśnie projektom informatycznym w Ministerstwie Finansów – podkreśla Drożdż. Podobne rozwiązanie obowiązuje m.in. w Wielkiej Brytanii, gdzie fiskus sam przygotowuje PIT-y i prosi tylko podatnika o potwierdzenie, czy rozliczenie się zgadza.

Jedno e-okienko i podpis w dowodzie

Jednym z najważniejszych projektów przygotowywanych przez rząd jest połączenie wszystkich już istniejących e-urzędów. Chodzi o to, by każdy z nas mógł wejść do internetu do jednego portalu i tam załatwić wszelkie niezbędne sprawy. – Dziś niektóre samorządy tworzą własne portale elektronicznego kontaktu z urzędami. I bardzo dobrze. Ich wysiłek nie zostanie zmarnowany.

Docelowo ma jednak powstać jedno główne internetowe okno zintegrowane z okienkami lokalnymi. Nie będziemy musieli się zastanawiać, czy dany dokument, wniosek, wysyłamy, wchodząc do portalu e-urzędu w Częstochowie, czy do portalu centralnego. Tak czy inaczej, nasz wniosek trafi do właściwego urzędnika – tłumaczy Witold Drożdż.

Drugim z projektów jest centralna baza danych, tzw. PESEL2, z której urzędnicy mieliby sami ściągać potrzebne dane. – Załóżmy, że w Szczecinie chcą wziąć ślub osoby z Częstochowy i z Łodzi. Dziś muszą najpierw przywieźć ze swoich macierzystych urzędów stanu cywilnego akty urodzenia. Kiedy już wdrożymy cyfrowy rejestr aktów stanu cywilnego, urzędnik ze Szczecina sam wejdzie sobie do bazy i odnajdzie niezbędne dokumenty z Częstochowy i z Łodzi. Koniec z niepotrzebnymi i drogimi podróżami – tłumaczy minister.

Trzecim rozdziałem cyfrowej rewolucji będzie wprowadzenie nowych dowodów osobistych zawierających już podpis elektroniczny – ich wydawanie rozpocznie się też w 2011 r. – Dzięki temu wyeliminujemy kolejną istotną przeszkodę w popularyzacji usług elektronicznych – zapewnia minister Drożdż.

Czemu jeszcze nie mamy e-administracji?

Zdaniem Kulisiewicza katastrofalne skutki dla tworzenia nowoczesnej administracji oraz
e-administracji niosło systematyczne niszczenie w Polsce tzw. służby cywilnej, czyli korpusu urzędników niezależnych od partii politycznych. – Przy kolejnych zmianach rządów wyrzucano wszystkich, do sprzątaczek włącznie. Wraz z tymi ludźmi znikały pomysły i rozpoczęte projekty – mówi Kulisiewicz.

Wiesław Paluszyński, prezes Trusted Information Consulting i członek Polskiego Towarzystwa Informatycznego, twierdzi, że największą przeszkodą w budowaniu e-administracji jest mentalność urzędników. – Trzeba ich przestawić na nowe myślenie. Świetnie pokazało to swego czasu wprowadzenie do kas PKP komputerów. Nieprzygotowane kasjerki wypisywały bilet dwa razy dłużej, niż kiedy robiły to ręcznie. Jednak czas pokazał, że informatyzacja oznacza usprawnienie pracy – mówi Paluszyński.

– Musimy to wreszcie zrobić. A sprzyja nam fakt, że 85 proc. potrzebnych pieniędzy dostaniemy z Unii Europejskiej – zaznacza Tomasz Kulisiewcz z Audytela.

To, że Polacy chcą e-administracji, pokazał ostatnio przykład elektronicznego PIT-37. Zeznanie podatkowe można było złożyć przez internet już rok temu, jednak konieczny był do tego drogi podpis elektroniczny. W tym roku z podpisu zrezygnowano. I zamiast 300 osób jak w 2008 r. PIT przez internet wysłało prawie 100 tys. osób, choć zelektronizowano tylko jeden formularz, i to dopiero na miesiąc przed końcem składania zeznań. – Okazało się, że jeśli zrezygnuje się ze zbędnych procedur, to nie będzie problemu z przekonaniem obywateli do takiego rozwiązania – tłumaczy Wiesław Paluszyński.

Źródło: Gazeta Wyborcza

 E-mail wciąż nieznany polskim sądom [Wysłany przez Rafał Cisek (Admin) On 03-06-2009 o godz. 18:30:01]
 eCourt – transmisja wideo z symulowanej rozprawy [Wysłany przez Rafał Cisek (Admin) On 30-06-2003 o godz. 23:48:55]
 Nowoczesne technologie w Wymiarze Sprawiedliwości czyli [Wysłany przez Rafał Cisek (Admin) On 20-06-2003 o godz. 07:25:56]
 E-court: wyrok zapadł!!! [Wysłany przez Rafał Cisek (Admin) On 18-06-2003 o godz. 10:55:34]
 Największy polski cyberprzestępca, Przemysław K., oskarżony! [Wysłany przez Rafał Cisek (Admin) On 12-06-2003 o godz. 12:30:27]

Komentarze