Wczoraj we Wrocławiu w Domu Europy odbyła się debata pt. „Z Widokiem na Geoblocking”, organizowana przez Przedstawicielstwo Regionalne Komisji Europejskiej z siedzibą we Wrocławiu. Wystąpiła Lidia Geringer de Oedenberg, poseł do Parlamentu Europejskiego, wiceprzewodnicząca Komisji Prawnej. My zadaliśmy pytanie o GeoFencing stosowany ostatnio w dronach (np. DJI). Zobaczcie relację video.

Na czym polega geoblocking? Czy jego stosowanie jest legalne i jak się przed nim bronić? Jaki wpływ geoblocking ma na gospodarkę i kulturę w Europie? O blokowaniu treści w internecie i zagrożeniach z tym związanych opowiadała Lidia Geringer de Oedenberg, poseł do Parlamentu Europejskiego, wiceprzewodnicząca Komisji Prawnej, zajmująca się w swojej pracy m.in. zagadnieniem geoblockingu. Spotkanie poprowadził redaktor Radia Wrocław, Leszek Mordarski. Spotkanie zorganizowane przez Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego oraz Przedstawicielstwo Regionalne Komisji Europejskiej we Wrocławiu.

Redaktor zaczął od przykładu z własnego doświadczenia wziętego, kiedy to wyjechał z tabletem do Włoch i w hotelu na lokalnym WIFI chciał skorzystać z wykupionej usługi telewizji internetowej / mobilnej NCPLUS GO (nc+ GO). Okazało się, że ze względu na zagraniczny IP, dostał informację, że usługa nie jest dla niego dostępna, co jest oczywistym absurdem, skoro w założeniu usługa ma być przecież mobilna i zazwyczaj będzie używana zwłaszcza np. na wakacyjnych wyjazdach zagranicznych, gdzie dostęp do treści zwłaszcza we własnym języku jest przecież ograniczony.

Z kolei Gość spotkania, Pani Lidia Geringer de Oedenberg, poseł do Parlamentu Europejskiego, wiceprzewodnicząca Komisji Prawnej, zajmująca się w swojej pracy m.in. zagadnieniem geoblockingu, podała przykład sklepu internetowego Zary, gdzie inne ceny (oczywiście niższe) są dla Hiszpanów, a inne dla Polaków, a na dodatek transakcje są blokowane lub ograniczane nie tylko poprzez sprawdzanie numeru IP, który łatwo zmienić (symulując np. że jesteśmy z Hiszpanii), ale również na podstawie numeru karty kredytowej, na podstawie którego da się ustalić, że np. karta została wydana przez polski bank.

Inną sytuacją jest gdy po prostu zakup w ogóle nie jest możliwy dla osób z pewnych regionów geograficznych, co w przypadku poruszania się wśród krajów Unii Europejskiej jest po prostu dyskryminacją i złamaniem podstawowej zasady przepływu towarów.

Wkrótce sytuacja ma się zmienić, być może jeszcze w tym roku. Trwają bowiem intensywne prace nad prawem unijnym znoszącym geoblocking. Na początek na pewno w transakcjach między konsumentami. Ma być m. in. wprowadzona tzw. sprzedaż pasywna, czyli możesz kupić w sklepie i nieważne skąd jesteś, ale zupełnie inną sprawą jest dostawa – sklep nie będzie miał tego obowiązku, bo wiąże się to np. z innymi upewnieniami konsumenckimi w danym kraju, z którego pochodzi nabywca (np. prawo zwrotu towaru w ciągu określonej liczby dni). Sprzedawca nie musi się znać na lokalnych przepisach chroniących konsumenta, stąd pomysł sprzedaży pasywnej.

Poniżej nagranie z całym wystąpieniem Pani Lidia Geringer de Oedenberg, poseł do Parlamentu Europejskiego, wiceprzewodnicząca Komisji Prawnej, zajmująca się w swojej pracy m.in. zagadnieniem geoblockingu.

Na koniec, w ramach pytań publiczności zadałem pytanie dotyczące problematyki pokrewnej. Jako zapalony „droniarz” (a mniej kolokwialnie: operator bezzałogowych statków powietrznych posiadający stosowne świadectwo kwalifikacji wydawane przez Urząd Lotnictwa Cywilnego), tworzący filmy w ramach projektu DronFILMS.com.pl, zainteresowałem się Geofencingiem mocno forsowanym w swych produktach przez firmę DJI, koreańskiego producenta dronów konsumenckich i profesjonalnych, bardzo popularnych ostatnio również w Polsce.

Oto bowiem producent arbitralnie decyduje gdzie możemy latać, a gdzie nie, wprowadzająć tzw. No Flight Zone (s) – tzw. NFZ. Dron (czy może mniej kolokwialnie: BSP czy UAV/RPA) nie wystartuje nawet np. koło polskich stadionów. Powstaje pytanie, dlaczego producent tak radykalnie decyduje o sposobie legalnie zakupionego drogiego sprzętu? Zwłaszcza profesjonalnego i półprofesjonalnego. Zazwyczaj kupujący taki sprzęt ma odpowiednie świadectwo kwalifikacji operatora bezzałogowych statków powietrznych wydawane przez ULC i zna przepisy. A w miejscach, gdzie są wymagane odpowiednie zgody, uzyskał takie zgody. To odpowiedzialnością operatora jest nienaruszanie prawa, a zwłaszcza lotniczego (za co może grozić nawet do 5 lat więzienia). Dlaczego decyduje o tym za nas globalnie producent, nie wnikając zresztą zbytnio w niuanse prawne poszczególnych krajów. Dostajemy zatem produkt o niepełnej wartości, często za duże pieniądze. Natomiast procedury legalnego odblokowania u producenta NFZ są często skomplikowane proceduralnie i technicznie a zawieszenie GeoFencingu jest tylko czasowe.

Poniżej nagranie mojego pytania o Geo-Fencing i drony oraz odpowiedź w tej sprawie Pani Lidia Geringer de Oedenberg (okazuje się, że nie słyszała dotąd o tym problemie, tymczasem uważam, że tematyka ewidentnie wpisuję się w problematykę Geo-Blockingu):

Na koniec warto dodać, że tematyka tej debaty ładnie się wpisała we wcześniejszy temat „Z Widokiem na nasze prawa cyfrowe„. Debatę tą również zrelacjonowałem zarówno słownie, jak i w formie stosownych nagrań video.

Komentarze