Na
dzień dzisiejszy tj. po ok. 10 miesiącach od wejścia w życie postanowień ustawy
zaledwie niewielki odsetek osób potrafiłby powiedzieć czym jest podpis
elektroniczny, nie uwzględniając tu oczywiście tych, którzy z racji wykonywanego
zawodu bądź zainteresowań mają z nim większą styczność.

Ale nie jesteśmy w tej
postawie i reakcji odosobnieni. Amerykanie, którzy jako pierwsi, początkowo w
poszczególnych stanach, a potem na terytorium całego kraju, mogli korzystać z
kompleksowej regulacji problematyki podpisu elektronicznego, również nie bardzo
wiedzą czym on tak naprawdę jest. Jednakże istnieje okoliczność, która ich w
znakomity sposób usprawiedliwia.

O sile „starych” przyzwyczajeń,  własnoręcznym „e-podpisie”
i pragmatyzmie Amerykanów, któremu sprzyja odpowiednia legislacja, dla NowychMediów:
Basia Pabin


::NoweMEDIA:: „E-podpis” wg AmerykanĂłw… – Basia Pabin

Chyba mało kto nie słyszał o podpisie elektronicznym. Momentowi uchwalenia
ustawy i podpisania jej przez Prezydenta RP poświecono w mediach i środkach
masowego przekazu tyle uwagi, na ile zasługują bardzo ważne, jak nie
najwaĹźniejsze wydarzenia Ĺźycia publicznego w naszym kraju. JednakĹźe juĹź wkrĂłtce
po tych wydarzeniach wrzawa wokół regulacji e-sygnatury znacznie zmalała.

Na
dzień dzisiejszy tj. po ok. 10 miesiącach od wejścia w życie postanowień ustawy
zaledwie niewielki odsetek osób potrafiłby powiedzieć czym jest podpis
elektroniczny, nie uwzględniając tu oczywiście tych, którzy z racji wykonywanego
zawodu bądź zainteresowań mają z nim większą styczność.

Ale nie jesteśmy w tej
postawie i reakcji odosobnieni. Amerykanie, którzy jako pierwsi, początkowo w
poszczególnych stanach, a potem na terytorium całego kraju, mogli korzystać z
kompleksowej regulacji problematyki podpisu elektronicznego, rĂłwnieĹź nie bardzo
wiedzą czym on tak naprawdę jest. Jednakże istnieje okoliczność, która ich w
znakomity sposĂłb usprawiedliwia.

Otóş w kasach przede wszystkim hipermarketów w
trakcie płacenia kartą mieszkańcy Stanów Zjednoczonych Ameryki nie podpisują
wydruku z terminala, jak ma to miejsce w naszych sklepach, ale czynią to na
sensorowym wyświetlaczu nieco przypominającym „plastelinowe” tabliczki do nauki
pisania, ktĂłre znamy z
dzieciństwa. I z tym to właśnie podpisem utożsamiają podpis elektroniczny. Efekt
jest taki, iĚź
złożony przez nich podpis jest niewątpliwie własnoręcznym, przy czym podłoże, na
ktĂłrym jest
składany nie przypomina żadnego z do tej pory znanych.

I tu pojawia się
wątpliwość. O ile tak
składany podpis nie byłby w rozumieniu polskiej ustawy cyfrowym, ani
elektronicznym, ze względu na
fakt, iż nie jest generowany przy użyciu szyfrowanej wiadomości, o tyle jego
utrwalenie następuje
niewątpliwie w sposób cyfrowy, co rodzi kolejne pytanie. Czy taki podpis możemy
już uznać za
elektroniczny?

W świetle amerykańskiego prawa bez wątpienia tak. W świetle
polskiego. Nie.
Spojrzenie i rozwiązania odnoszące się do podpisów zarówno tradycyjnych jak i
elektronicznych są w
naszych krajach diametralnie róşne. Polska ustawa preferuje podpis cyfrowy,
będący odpowiednio
zaszyfrowanym wyciągiem z podpisywanej informacji, natomiast ustawa amerykańska
za podpis
elektroniczny uznaje dźwięk, symbol lub proces załączony do danych
elektronicznych lub logicznie z
nimi powiązanych, wykonany lub użyty przez określoną osobę z intencją podpisania
tych danych.

Podpis elektroniczny zatem w rozumieniu amerykańskiej ustawy realizuje te same
funkcje co podpis
tradycyjny, a najważniejszym czynnikiem determinującym związanie danej osoby
skutkami jego złożenia
jest sama intencja podpisania się. Dlatego też należałby uwolnić Amerykanów od
zarzutu, iż mają
błędne wyobrażenie o kształcie elektronicznej sygnatury, albowiem ustawa
amerykańska tak znacznie
rozszerza jego zakres, iż prawie wszystkie ich zachowania podjęte z intencją
podpisania się
wyrażone w formie elektronicznej mogą być w jej świetle nazwane podpisem
elektronicznym.

Amerykańskie prawo po raz kolejny okazało się lepiej odzwierciedlać i odpowiadać
potrzebom
rzeczywistości niż ustawa tworzona w tradycyjnym kontynentalnym systemie
prawnym. Wartym
podkreślenia jest przy tej okazji fakt, iż zastosowanie ciekłokrystalicznych
sensorowych
wyświetlaczy, na których można składać własnoręczny podpis, znacznie ułatwiłoby
naszemu ustawodawcy
uporanie się z brakiem właśnie tej cechy i nie zmuszało do tworzenia
elektronicznego ekwiwalentu
tradycyjnej sygnatury.

Ponadto istnieje inny współczesny wynalazek w zasadzie obracający wysiłki
ustawodawcze wielu
krajów i organizacji międzynarodowych jak ONZ w niwecz. Jest nim długopis
skonstruowany przez firmę
IntelCorp. Pozwala on bowiem na złożenie podpisu własnoręcznego utrwalonego
elektronicznie,
przełamując w ten sposób wszystkie dotychczasowe bariery stojące na drodze
podpisu elektronicznego
do stania się równoważnym własnoręcznemu. Czy grozi nam kolejna rewolucja? Czas
pokaĚźe.

Basia Pabin
NoweMedia

Komentarze