Informacja jest w obecnych czasach cennym dobrem, które choć niematerialne, ma często istotną wartość ekonomiczną. Jednakże dopiero od paru tygodni w Polsce obowiązuje ustawa, która pozwala w pełni chronić bazy danych, a więc i w pewnym sensie informację jako taką – o ile jest ona oczywiście zgromadzona w usystematyzowanym zbiorze. Zgodnie z artykułem 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 roku, nie podlegają prawu autorskiemu proste informacje prasowe – np. o zdarzeniach, pogodzie, itp.

Ustawodawca uznał, iż proste stwierdzenie faktów – np. iż w dniu X na trasie Y doszło do wypadku drogowego – bez elementów komentarza czy opinii, jako pozbawione cech twórczości i indywidualności nie może zostać uznane za chroniony utwór w rozumieniu prawa autorskiego. Zauważmy jednak, iż często aby zebrać takie „czyste” informacje, trzeba dokonać pewnych nakładów – bądź to organizacyjnych, bądź finansowych. Niewątpliwie, w przypadku wielu agencji prasowych inwestycje w gromadzenie informacji są ogromnie. Do niedawna jednak nie mogły one w wielu sytuacjach chronić swoich słusznych interesów.

Co prawda, ustawa autorska stanowiła, przed ostatnią noweliacją, iż zbiory, antologie, wybory, bazy danych są przedmiotem prawa autorskiego, nawet jeżeli zawierają nie chronione materiały, o ile przyjęty w nich dobór, układ lub zestawienie ma twórczy charakter, bez uszczerbku dla praw do wykorzystanych utworów. Zauważmy jednak, iż w większości wypadków, ogólnie przyjęta systematyka i dobór zebranych informacji, jako oczywiste i banalne, nie wykazywały w ogóle cech twórczości (dotyczy to choćby alfabetycznego sortowania informacji w bazach danych lub chronologicznego zbierania i przedstawiania danych w postaci „newsów” w ramach portalu informacyjnego). Dlatego agencje informacyjne typu PAP miały problem ze ściganiem „złodziei” informacji, którzy np. kopiowali na swoje strony udostępnione również w Internecie agencyjne depesze prasowe. Same informacje były bowiem właśnie prostą konstatacją faktów – które, jako takie, nie podlegały ochronie autorskiej. Równocześnie zbiór tego typu informacji na stronie WWW nie był twórczy jeżeli chodzi o dobór, układ i opracowanie, skoro przeważnie dane były po prostu aktualizowane chronologicznie. A zatem taka nietwórcza baza danych również jako całość nie mogła być chroniona (podobnie jak nie była dotychczas chroniona alfabetyczne książka telefoniczna, której skopiowanie można by co najwyżej rozważać w kategoriach czynu nieuczciwej konkurencji).

Powyższe problemy, z ochroną tzw. nietwórczych baz danych usiłowano na początku rozwiązać doktryną „spoconego czoła”, która próbowała objąć autorskim płaszczem ochronnym również te twory, których cechowała nie tyle twórczość i indywidualność, co nakład włożonej w ich powstanie pracy (takie były tendencje w USA). Ostatecznie ta koncepcja odnośnie praw autorskich się nie przyjęła. Uwidocznione to zostało w szczególności w polskiej ustawie z 1994 roku, w której wyraźnie zostało podkreślone już w artykule 1., iż przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór). A więc jedynymi przesłankami są tu twórczość i indywidualność, w żadnym wypadku zaś nakład pracy czy finansów.

Obowiązująca w Polsce od 10 listopada br. ustawa z dnia 27 lipca 2001 roku o ochronie baz danych (Dz. U. 01.128.1402) wprowadza ochronę tzw. nietwórczych baz danych, czyli tych które nie podlegają ochronie autorskoprawnej. Akt ten jest wzorowany na odpowiedniej dyrektywie unijnej z 1996 roku, która przyznaje bazom danych ochronę swoistą (sui generis) – wzorowaną w swej konstrukcji na ochronie prawnoautorskiej.

Ochronie przewidzianej w powyższym akcie prawnym, podlegają bazy danych, z wyłączeniem baz danych spełniających cechy utworu określone w ustawie z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych. W artykule 2, ustawodawca zdefiniował pojęcie bazy danych jako zbiór danych lub jakichkolwiek innych materiałów i elementów zgromadzonych według określonej systematyki lub metody, indywidualnie dostępnych w jakikolwiek sposób, w tym środkami elektronicznymi, wymagający istotnego, co do jakości lub ilości, nakładu inwestycyjnego w celu sporządzenia, weryfikacji lub prezentacji jego zawartości. A zatem, kryterium ochrony jest nie twórczość, jak w przypadku autorskiego utworu, a istotna co do jakości lub inwestycja potrzebna do stworzenia bazy danych.

Prawo do bazy danych uzyskuje natomiast producent, za którego uważa się osobę fizyczną prawną lub jednostkę organizacyjną nieposiadającą osobowości prawnej, która ponosi ryzyko nakładu inwestycyjnego przy tworzeniu bazy danych. Treścią tego prawa, które jest skuteczne wobec wszystkich (erga omnes) jest wyłączne i zbywalne uprawnienie do pobierania danych i wtórnego ich wykorzystania w całości lub w istotnej części – co do jakości lub ilości. (art. 6 ustawy).

Jeżeli chodzi natomiast o pojęcia pobierania i wtórnego wykorzystania danych, to znów trzeba się odwołać do „słowniczka” ustawowego z art. 2. Zgodnie z nim, pobieranie danych jest to stałe lub czasowe przejęcie lub przeniesienie całości lub istotnej, co do jakości lub ilości, części zawartości bazy danych na inny nośnik, bez względu na sposób lub formę tego przejęcia lub przeniesienia. Wtórne wykorzystanie oznacza z kolei publiczne udostępnienie bazy danych w dowolnej formie, a w szczególności poprzez rozpowszechnianie, bezpośrednie przekazywanie lub najem. Zarówno pobieranie, jak i wtórne wykorzystanie nie obejmuje wypożyczenia bazy danych.

Producent bazy danych może żądać od osoby, która naruszyła jego prawo do bazy danych, zaniechania naruszeń, przywrócenia stanu zgodnego z prawem i wydania bezprawnie uzyskanej korzyści majątkowej; producent bazy danych może również żądać naprawienia wyrządzonej szkody na zasadach ogólnych.

Równocześnie ustawa przewidziała grzywnę dla osób, które w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, bez uprawnienia lub wbrew jego warunkom, pobierają dane lub wtórnie wykorzystują w całości lub w istotnej, co do jakości lub ilości, części bazy danych.

Czas ochrony bazy danych, liczy się od jej sporządzenia przez okres lat piętnastu następujących po roku w którym baza danych została sporządzona. Jednakże, jeżeli w tym okresie baza danych została w jakikolwiek sposób udostępniona publicznie, okres jej ochrony wygasa z upływem lat piętnastu następujących po roku, w którym doszło do udostępnienia po raz pierwszy. Co jednak ciekawe, w przypadku jakiejkolwiek istotnej zmiany treści bazy danych, co do jakości lub ilości, w tym jej uzupełnienia, zmiany lub usunięcia jej części, mających znamiona nowego istotnego, co do jakości lub ilości, nakładu, okres jej ochrony liczy się odrębnie.

Ustawa o ochronie baz danych była aktem długo wyczekiwanym przez podmioty, które uczestniczą w komercyjnym obrocie szeroko pojętą informacją i czerpią z niego korzyści. Pamiętajmy bowiem, że Unia Europejska uregulowała status prawny danych już w roku 1996 odpowiednią dyrektywą. Obecne polskie rozwiązanie jest zresztą w znacznej mierze na niej oparte. Niestety, w wielu wypadkach ustawodawca bezkrytycznie skopiował tylko ramowe przecież założenia dyrektywy z 1996 roku, w tym jej dość nieostre pojęcia. Powstała w ten sposób kalka ustawodawcza jest dosyć nieudolna.

W szczególności – w przeciwieństwie do dyrektywy o ochronie baz danych – polska ustawa nie dopuszcza kumulacji ochrony prawnoautorskiej i ochrony sui generis. W rezultacie prowadzi to do sytuacji, że albo baza jest twórcza i chroni ją prawo autorskie, albo jest nietwórcza i podpada pod ustawę o ochronie baz danych. Nie jest zatem dopuszczalna sytuacja, gdy baza o twórczym układzie lub doborze będzie również chroniona jako baza danych ze względu na istotną inwestycję ilościową lub jakościową.

Z kolei bardzo niejasne sformułowanie dotyczące swoistego wydłużenia czasu ochrony bazy danych – o kolejne 15 lat od jakiejkolwiek istotnej zmiany treści bazy danych, może powodować, iż autorzy zbiorów, antologii, wyborów oraz baz danych mających cechy utworu w rozumieniu ustawy autorskiej, będą próbowali negować twórczy charakter owoców swej pracy, aby tylko podciągnąć je pod ustawę o ochronie baz danych. Wtedy bowiem pod pretekstem „istotnej treści bazy danych” będzie istniała teoretyczna możliwość ciągłego przedłużania czasu ochrony „bazy danych” o kolejne okresy 15 lat. Tymczasem majątkowe prawa autorskie trwają „tylko” 70 lat.

Równocześnie krytykowane jest w ustawie wyłączenie dozwolonego użytku w stosunku do baz w formie elektronicznej. Wydaje się, iż tak mocna ochrona pozycji producenta bazy danych jest przesadą. Szczególnie, iż obecnie coraz trudniej jest przecież znaleźć bazy danych, które prowadzone byłyby w innej niż elektroniczna formie (np. na fiszkach, w postaci papierowych akt).

To ostatnie zresztą prowadzi do absurdalnej sytuacji, w której np. teoretycznie nie można w świetle omawianej ustawy wydrukować u kolegi, który ma legalnie zakupionego LEX-a tekstów ustaw – choćby na własne potrzeby (niejasna jest bowiem wzajemna relacja punktu 1. i 2. artykułu 8 ust. 1 ustawy o ochronie baz danych). Do tej pory było to możliwe, bo, zgodnie z art. 4 ustawy autorskiej, akty prawne nie podlegają prawu autorskiemu. Teraz jednak będą one bezwzględnie chronione – o ile tylko znajdą się w elektronicznej bazie danych, chronionej przez ustawę z dnia 27 lipca 2001 roku. Czy aby ustawodawca zapomniał o swobodzie dostępu do informacji? Dobra prawne mają tą cechę, iż często trzeba szukać kompromisu co do zakresu i stopnia ich ochrony. #REF! #REF!

Komentarze