Na skutek pozwu wniesionego w 2006 r. przez hollywoodzkie wytwórnie, sąd federalny USA orzekł, że isoHunt odpowiada za naruszenie praw autorskich. Ze względu na podobieństwa z wcześniejszymi sprawami Napstera i Grokstera, sędzia postanowił, że w sprawie isoHunt nie ma potrzeby, przeprowadzania pełnego procesu i wydał wyrok w trybie przyspieszonym, bez udziału ławników.

 

 

We wrześniu 2006 r., kilka miesięcy po rozpoczęciu nagonki na The Pirate Bay, amerykańskie wytwórnie filmowe zainteresowały się serwisem isoHunt i powiązanymi z nim witrynami. Columbia, Disney, Tristar, Twentieth Century Fox, Universal and Warner Bros złożyły pozew twierdząc, że właściciel isoHunt, Gary Fung, oferuje usługi udostępniania plików, które są związane z naruszaniem praw autorskich. Wytwórnie podniosły przy tym, że Fung z faktu naruszania wspomnianych praw, czerpie korzyści finansowe.

W dniu 21 grudnia 2009, Sąd Federalny Stanów Zjednoczonych w Kalifornii orzekł, że isoHunt jest rzeczywiście winny naruszenia prawa autorskiego USA w drodze pomocnictwa i podżegania. Stwierdził przy tym, iż w serwisie promowano słowa i zachowania mające na celu naruszanie praw autorskich.

Zwracając uwagę na podobieństwa między tą sprawą i wcześniejszymi, dotyczącymi innych serwisów wymiany plików, takich jak Napster czy Grokster, sędzia Stephen Wilson stwierdził, że pełny proces nie jest wymagany i wydał na wniosek powoda wyrok w trybie przyspieszonym, tzw. summary judgement (bez udziału ławy przysięgłych; u nas istnieje trochę podobna instytucja – wyrok wstępny, w którym sąd orzeka co do zasady o zasadności roszczenia, nie orzekając jeszcze o wysokości np. odszkodowania).

Jak zauważył Michael Geist, sąd uznał, że isoHunt odpowiada za pomocnictwo i podżeganie a tym samym nie może skorzystać z instytucji wyłączenia odpowiedzialności administratora za treści zamieszczane w serwisie przez użytkowników, którą statuuje Digital Millenium Copyright Act (DMCA).

Sąd podał jako przykład zachęcania użytkowników do popełniania naruszeń istnienie sekcji „Home Box Office” na isoHunt. W sekcji tej wymienione było m. in. 20 najbardziej dochodowych filmów USA, dla których użytkownicy zostali zaproszeni do przesyłania odpowiednich torrentów.

Zdaniem sądu, poprzez wprowadzenie tej funkcji, pozwani zaangażowali się bezpośrednio w namawianie do czynności naruszających prawo”.

Sąd stwierdził, że kolejnymi dowodami rzeczywistych intencji administratorów isoHunt, są takie kategorie serwisu jak „Top 20 Movies”, które zawierają odwołania prawie wyłącznie do plików naruszających prawo. Pozwana natomiast nigdy nie usunęła elementów tej listy, tym samym wiedziała o naruszeniach, niemniej nie podjęła żadnych działań w celu ich zaniechania.

Podniesiono też fakt wystąpień na forach isoHunt kilku pracowników pozwanego, którzy dawali porady dotyczące sposobów nielegalnego pobierania filmów chronionych prawem autorskim.

Nawet system rankingowy forum isoHunt został poddany krytyce. Wśród „ranków” użytkowników znalazły się takie tytuły jak: „I pir4te, więc jestem” i „All Day I Dream About W4rez”. Sąd uznał, że pozwani promowali wśród swoich użytkowników nielegalną działalność poprzez świadome wspieranie społeczności, która zachęca do naruszenia praw autorskich.

Wyrok Trybunału można pobrać tutaj, lub przeglądać online tutaj. 46 stron zawiera podstawowe informacje dla wszystkich zainteresowanych, czego nie można robić, gdy chce się prowadzić w USA serwis torrentowy lub podobny (i korzystać z ochrony przewidzianej w DCMA, która w pewnych warunkach wyłącza odpowiedzialność administratorów za treści umieszczane przez użytkowników w ich serwisie).

Na razie nie wiadomo czy isoHunt będzie odwołać się od decyzji sądu. Tymczasem strona jest bez problemu wciąż dostępna poza USA – m. in. w Kanadzie.

Na koniec warto zauważyć, iż w Polsce i Unii Europejskiej istnieją podobne regulacje do tych zawartych w DMCA. Chodzi o ustawę z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz.U. 2002.144.1204 z dnia 9 września 2002 roku, zwana dalej „uśude”). W szczególności jej art. 14 stanowi:

Art. 14. 1. Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych. (…)

Zatem Administrator nie ma obowiązku znać (czy prewencyjnie monitorować) treści zamieszczanych przez jego użytkowników w serwisie. Obowiązuje natomiast zasada „notice and takedown”. Nie można jednak o niej mówić, gdy np. sam administrator nazywa tak fora czy też działy serwisu, że zachęca tym samym do łamania prawa autorskiego. Z tego punktu widzenia, naszym zdaniem np. administratorzy serwisu darkwarez.pl, nie mogą się powoływać na wyłączenie odpowiedzialności, które przewiduje uśude, tak samo, jak isoHunt nie mógł zdaniem sądu w Kalifornii powoływać się na DMCA.
Komentarze