Wyrok zapadł w tamtym roku, ale warto go przypomnieć i omówić, zwłaszcza w kontekście faktu, iż różne źródła ostatnio podają, że mec. Giertych zaskarżył art. 14 UŚUDE (ustawa ta wyłącza odpowiedzialność administratora pod pewnymi warunkami) do Trybunału Konstytucyjnego a TK (podobno) przyjął skargę do rozpoznania.
O przegranym przez mec. Giertycha procesie z Faktem (wytoczonym osobiście we własnym imieniu) dotyczącym ochrony dóbr osobistych Pana Giertycha w związku z obraźliwymi komentarzami pod internetową wersją artykułu w Fakcie głośno jesienią zeszłego roku, kiedy zapadł wyrok apelacyjny w sprawie (prawomocny).
Jak zwykle jednak informacje sprowadzały się do zdawkowej publicystyki dziennikarskiej i przeklejaniu tych samych ogólników przez kolejne „źródła”. Tymczasem warto sięgnąć do prawdziwych źródeł (mam tu na myśli uzasadnienia obu orzeczeń) i dokładniej omówić sprawę, bo wyrok, a właściwie dwa wyroki jeden w pierwszej instancji, drugi apelacyjny, podtrzymujący ten pierwszy (moim zdaniem słusznie) jest ważnym głosem w kwestii granic odpowiedzialności wydawców internetowych za cudze treści (absolutnie nie popieram skargi mecenasa do TK, aczkolwiek przepisy UŚUDE wciąż budzą wiele wątpliwości – odsyłam choćby do mojego wystąpienia na Konferencji CBKE – Odpowiedzialność administratorów za treści użytkowników w orzecznictwie
Najważniejsze tezy wyroku Sądu Okręgowego
- Należy przypisać inny status prawny części redakcyjnej portalu (zawierającej artykuły prasowe – RC), a inny części zawierającej komentarze internautów, stanowiącej tzw. forum internetowe, nawet jeżeli komentarze te zostały wywołane artykułem prasowym umieszczonym przez autora portalu /hosting provider/.
- Pomimo zastrzeżenia sobie w Regulaminie prawa kontrolowania treści dokonywanych przez internautów wpisów, administrator portalu w świetle przepisów ustawy o świadczeniu usług elektronicznych nie ma takiego obowiązku (art. 15 uśude).
- Pozwany nie może odpowiadać za umieszczenie obraźliwych komentarzy , a jedynie za ich nieusunięcie, po uzyskaniu pozytywnej wiedzy o bezprawnym ich charakterze (czyli nie może odpowiadać za naruszenie dóbr osobistych, tylko za ewentualną szkodę na zasadach ogólnych, co jest zupełnie inną zasadą odpowiedzialności; teza ta koresponduje z główną tezą wyroku w sprawie Map1, zob.: Ważny wyrok w sprawie Map1 vs forumprawne.org)
Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 20 października 2011 r., sygn. akt III C 330/11
Najważniejsze tezy wyroku Sądu Apelacyjnego (utrzymującego w mocy wyrok Sądu Okręgowego)
- Publikacje internetowe dotyczące powoda umieszczone nieodpłatnie przez anonimowych użytkowników portalu internetowego www.fakt.pl , pod artykułem zamieszczonym w elektronicznym wydaniu dziennika Fakt, którego wydawcą jest pozwany , w odróżnieniu od samego artykułu nie stanowiły materiału prasowego w rozumieniu art. 7 ust 2 pkt 1 prawa prasowego.
- Należy na wstępie odróżnić dwie świadczone przez stronę pozwaną usługi w sieci: nieodpłatnego udostępnienia przez nią informacji w formie dziennika w wersji elektronicznej Fakt.pl. oraz usługę nieodpłatnego udostępnienia portalu dyskusyjnego (do pierwszej usługi mają zastosowanie przepisy prawa prasowego, do drugiej już nie, ma do niej natomiast zastosowanie ustawa o świadczeniu usług drogą elekroniczną – RC).
- Internetowy portal dyskusyjny charakteryzuje powszechna dostępność i możliwość zamieszczania przez użytkowników sieci własnych opinii czy informacji, bez uprzedniego uzyskania zgody redakcji czy też wydawcy dziennika internetowego Fakt, jak i bez uzyskania uprzedniej zgody administratora serwisu internetowego. Jest to wynikiem szczególnego charakteru takiego komunikatora jakim jest Internet.
- Brak jakiegokolwiek wpływu ze strony redakcji na samą możliwość opublikowania komentarzy , nie mówiąc już o jakiejkolwiek ich uprzedniej weryfikacji powoduje, że tego rodzaju swobodnych wypowiedzi użytkowników sieci nie można traktować jako materiału prasowego.
- W szczególności nie są to jak twierdził powód listy do redakcji dziennika wydawanego w formie elektronicznej. Jak wynika bowiem z przytoczonego przez samego apelującego wyroku Sądu Najwyższego z dnia 28 IX 2000 r. wydanego w sprawie V KKN 171/98 listy do redakcji stanowią materiał prasowy „pod warunkiem, że przesłane zostały do redakcji w celu ich opublikowania. Za publikacje materiałów prasowych odpowiedzialność ponosi redaktor naczelny. Opublikowanie listu do redakcji poprzedzać więc musi wymagane w art. 12 ust. 1 Prawa prasowego szczególnie staranne i rzetelne sprawdzenie informacji zawartych w liście do redakcji. „
- Użytkownicy portalu internetowego www.fakt.pl nie przesyłają redakcji dziennika Fakt.pl swoich opinii i komentarzy w celu ich opublikowania na istniejącym na tymże portalu forum dyskusyjnym, tylko sami decydują o takiej publikacji. Redaktor naczelny wydawanego w powyższej formie dziennika nie może zatem odpowiadać za publikacje dokonane przez osoby trzecie, na umieszczenie których, ani na treść których nie miał wpływu
- Rację ma powód podnosząc, iż zakwalifikowanie komentarzy do artykułów jako listów do redakcji nie budziłoby wątpliwości gdyby ukazały się one na łamach dziennika drukowanego. Apelujący pomija jednak najistotniejszą w tym wszystkim kwestię, że wówczas w odróżnieniu od komentarzy internetowych, to redakcja dziennika ( redaktor naczelny) decydowałby o takiej publikacji .
- Błędne były również wnioski wyciągane przez powoda z treści Regulaminu korzystania z serwisu internetowego fakt.pl ( §3 ) Jakoby pozwany w ramach działań redakcji strony fakt.pl zastrzegł sobie prawo a jednocześnie zobowiązał się do kontrolowania treści zamieszczanych na tej stronie komentarzy oraz prawo zarządzania nimi, zwłaszcza prawo decydowania o tym jaki komentarz zasługuje na publikacje a jaki nie. Po pierwsze pozwany zastrzegł sobie tylko prawo a nie obowiązek swobodnego zarządzania wpisami internautów, po drugie zastrzeżenie powyższe poczynił nie w imieniu redakcji dziennika wydawanego w formie elektronicznej Fakt.pl, tylko w imieniu administratora serwisu informatycznego, po trzecie zastrzeżone uprawnienie dotyczy nie podejmowania decyzji o publikacji na stronie internetowej określonego komentarza tylko decyzji o jego zdjęciu, zablokowaniu dostępu do niego czy też moderacji.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 11 października 2012 r., sygn. akt VI A Ca 2/12
KOMENTARZ
Warto zauważyć, co zostało podkreślone w obydwu orzeczeniach, że różne są role administratora, podmiotu odpowiedzialnego za treści redagowane (np. wydawcy prasowego, autora artykułu) i użytkowników dokonujących wpisów pod materiałami redakcyjnymi na zasadzie hyde-parku, gdzie brak jest redakcji merytorycznej treści (automatyczne filtrowanie brzydki słów, „moderację techniczną” pomijam) oraz elementu podejmowania decyzji o publikacji. Administrator może zostać uznany za wydawcę prasowego tylko w przypadku merytorycznego redagowania tekstów i podejmowania arbitralnej decyzji o dopuszczeniu danego artykułu do publikacji.
Inna jest też zasada odpowiedzialności bezpośrednich naruszycieli od administratora platformy do udostępniania treści przez użytkowników (komentarze, fora dyskusyjne, ale i np. usługa hostingu plików, etc.). Bowiem usługodawca internetowy (administrator), w razie uznania, iż nie wyłączył swojej odpowiedzialności na zasadzie art. 14 uśude (bo np. nie usunął niezwłocznie bezprawnych treści w związku z otrzymaniem wiarygodnej informacji o naruszeniu czyichś praw), będzie odpowiadał przede wszystkim za własny czyn niedozwolony, ale na zasadach ogólnych, czyli za ewentualną szkodę z deliktu (art. 415 kc), a nie za naruszenie czyichś dóbr osobistych (art. 23, 24 Kodeksu cywilnego). Podobne tezy znalazły się w orzeczeniach w sprawie Map1 (zob.: Ważny wyrok w sprawie Map1 vs forumprawne.org).
Warto też zważyć, że tej różnicy ról w świecie Internetu Web2.0 i wyżej, nie zauważyły organy ścigania w przypadku działalności serwisu OdSiebie.com i do jednego mieszka wrzuciły administratorów serwisu, jak i jego użytkowników. A nawet gdyby uznać, że administratorzy OdSiebie.com niewłaściwie reagowali na zawiadomienia o naruszeniach praw autorskich przez użytkowników (co jednakże też zostało obalone, bo reagowali właściwie, co sąd potwierdził w dwóch instancjach), to z pewnością nie mogli dostać zarzutów karnych z art. 116 ustawy autorskiej ani w formie bezpośredniej, ani pomocnictwa. Mogli co najwyżej odpowiadać za delikt cywilny, ewentualną szkodę cywilną (art. 415 kc) wynikającą z nieusunięcia treści. W przypadku jednak OdSiebie.com państwo wolało wyjść przed szereg (to eufemizm ukrywający po prostu totalną niekompetencję policji i prokuratury lub nadgorliwość karmioną Złotymi Blachami, czyli prywatnymi nagrodami od prywatnych organizacji „chroniących praw autorskich”, a głównie dbających o własne interesy).
Wracając zaś do sprawy Giertych vs. Axel Springer (Fakt.pl), moim zdaniem złożenie skargi do Trybunału Konstytucyjnego przez Mec. Giertycha jest zaskakujące. Warto bowiem zwrócić uwagę, że skarżone przepisy zostały uchwalone na podstawie ważnej unijnej dyrektywy (tzw. Dyrektywy o e-commerce). Jak się wyraził kiedyś w jednym ze swoich wpisów Piotr Vagla Waglowski, taka skarga prowadzi do „podważenia prawodawstwa unijnego na gruncie konstytucji RP”. Moim zdaniem też konstrukcja co najmniej dziwna.
Przyznaję, UŚUDE nie jest doskonała (od kilku lat trwają prace nad nowelizacją), ale bez ograniczenia odpowiedzialności usługodawców internetowych, praktycznie rozwój e-commerce i społeczeństwa informacyjnego byłby niemożliwy. Bo dziś treści tworzą głównie użytkownicy. Nie może więc być tak, że dostawcy usług internetowych ponosiliby nieograniczoną odpowiedzialność za to co robią użytkownicy na ich platformach internetowych. Trzeba gdzieś wyważyć interesy.