Same hiperlinki do bezprawnych treści, choćby dodane w redagowanym artykule prasowym (a nie „społecznościowo”), nie są „automatycznie” bezprawne. Tak orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) w wyroku z dnia 4 grudnia 2018 r. (MAGYAR JETI ZRT v. HUNGARY, 11257/16). Wyrok dotyczył linku do filmu naruszającego dobra osobiste. Problematyka jest jednak szersza i dotyczy pytania o to czy samo odesłanie (linking) do jakichkolwiek bezprawnych treści (w tym naruszających np. prawa autorskie) jest bezprawne. I czy ma znaczenie technika odesłania – chodzi np. o głębokie linkowanie (deeplink / framing) czy tzw. embedowanie (embedding).
CASE OF MAGYAR JETI ZRT v. HUNGARY, 11257/16
Wspomniany w nagłówku wyrok dotyczy sprawy MAGYAR JETI ZRT przeciwko Węgry (CASE OF MAGYAR JETI ZRT v. HUNGARY, 11257/16). Skarżąca spółka prowadzi na Węgrzech portal informacyjny pod adresem 444.hu, który ma oglądalność około ćwierć miliona unikalnych użytkowników dziennie i którego redakcja liczy 24 redaktorów publikujących średnio 75 artykułów / „newsów” dziennie o szerokim spektrum tematyki – od polityki, poprzez technologię, sport i popkulturę.
W sierpniu 2013 roku opisała ona incydent, w którym autobus z kibicami zboczył z trasy na mecz do małej miejscowości na granicy rumuńsko-węgierskiej. Kibice zaatakowali szkołę, w której w uczniami byli Romowie. Odbył się rasistowski spektakl nienawiści, chuligani wyzywali uczniów romskiego pochodzenia. Lokalny lider społeczności romskiej (J.Gy.) wypowiedział się, że byli to ludzie z partii Jobbik. Powiedział: „Jobbik zaatakował szkołę. To byli członkowie Jobbik. Na pewno”.
O powyższym zdarzeniu napisał wspomniany portal 444.hu, dość neutralnie (od strony politycznej) relacjonując fakty. W szczególności opisał zdarzenie, że autobus zmierzający na mecz Rumunia-Węgry, pełny węgierskich kibiców piłki nożnej, zboczył z autostrady do małej miejscowości przy granicy rumuńskiej o nazwie Konyár, gdzie kibice straszyli i obrażali romskich uczniów znajdujących się w tamtejszej szkole. Opis sytuacji kończył się stwierdzeniem, że rozmowa telefoniczna z lokalnym liderem, Romów (J.Gy.) oraz z jednym z rodziców zaatakowanych uczniów, została już wgrana na YouTUBE. Stwierdzenie to było aktywnym linkiem do YouTUBE i wywoływało materiał na YouTUBE, gdzie padły słowa Romów (w tym J.Gy.), że atakujący należeli do partii Jobbik, że to „Jobbik zaatakował szkołę”.
W związku z powyższymi oskarżeniami, Partia Jobbik wystąpiła przeciwko lokalnemu liderowi Romów (Panu J.Gy.) oraz 7 innym podmiotom, w tym skarżącej spółce, prowadzącej popularny na Węgrzech portal 444.hu z powództwami cywilnymi o naruszenie dobrego imienia (zniesławienie, naruszenie prawa do dobrej reputacji). Sądy wszystkich instancji na Węgrzech opowiedziały się za stanowiskiem pozywającej partii Jobbik.
Węgierski sąd stwierdził, że Pan J.Gy. stworzył fałszywe wyobrażenie, iż z rasistowskim incydentem w miejscowości Konyár była związana partia Jobbik. Natomiast właściciel portalu 444.hu jest „obiektywnie odpowiedzialny” (nie ma znaczenia czy działał w dobrej czy złej wierze) za rozpowszechnianie zniesławiających treści, a zatem również naruszył dobrą reputację politycznej partii Jobbik. Węgierski sąd nakazał publikację streszczenia niekorzystnego dla wydawcy wyroku na stronie 444.hu oraz usunięcie hyperlinku do nagrania na YouTUBE z artykułu o wydarzeniu w Konyár.
Spółka MAGYAR JETI ZRT, właściciel 444.hu pozwała Węgry przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, zarzucając naruszenie jej prawa do wolności wyrażania opinii, chronionego przez art. 10 Konwencji o prawach człowieka. Trybunał w swoim wyroku z 4 grudnia 2018 roku zgodził się ze stanowiskiem skarżącej spółki, iż doszło do naruszenia art. 10 Konwencji, przyjmując tym samym w opisywanej sprawie odmienne stanowisko, niż miały sądy krajowe na Węgrzech.
Samo odesłanie do źródła informacji nie jest komentarzem
To ważna konkluzja z omawianego orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – odmienna od poglądów Węgierskich Sądów w opisywanej sprawie. Trybunał nie zgodził się zatem z ideą „obiektywnej odpowiedzialności”.
Trybunał podkreślił ważność hyperlinków w „płynności” dostępu do informacji, stanowiącej podstawę działania Internetu i stron www. Stwierdził, że technika linkowania istotnie różni się od aktów tradycyjnego publikowania, gdyż odsyła użytkownika do treści znajdujących się w Internecie gdzie indziej niż miejsce, w którym znajduje się link. Umieszczenie linka nie oznacza jeszcze podzielenia przez odsyłającego poglądów serwowanych w linkowanych treściach ani komunikowania tych treści, ale zwrócenia uwagi czytelników (treści, w których są linki), na istnienie materiałów na innej stronie internetowej.
Zdaniem Trybunału hyperlink do cudzej treści jako taki nie jest autorskim komentarzem czy wyrażeniem poglądów na dany temat a nawet nie jest przedstawieniem informacji jako takiej, ale raczej odesłaniem do źródła informacji – informacja jest przedstawiana przez „źródło”, do którego odnosi się link, a nie przez miejsce gdzie ten link został opublikowany.
Trybunał podkreślił, że przedmiotowy dla sprawy artykuł jedynie wspomniał o fakcie przeprowadzenia wywiadu z liderem lokalnej mniejszości romskiej J.Gy. oraz o tym, że wywiad jest dostępny na YouTUBE, odsyłając poprzez link właśnie do tego wywiadu na źródłowej stronie YouTUBE’a. Odesłanie to nastąpiło bez dodatkowych komentarzy (w samym artykule zawierającym link nie było ani słowa o partii Jobbik) czy choćby cytatów z wypowiedzi zawartych w linkowanym wywiadzie z Romami (oskarżających o rasistowski incydent partię Jobbik).
(78.) In the present case the Court notes that the article in question simply mentioned that an interview conducted with J.Gy. was to be found on Youtube and provided a means to access it through a hyperlink, without further comments on, or repetition even of parts of, the linked interview itself. No mention was made of the political party at all.
ETPC zauważył, że nigdzie w artykule na 444.hu autor nie zasugerował, że twierdzenia dostępne w nagraniu, do którego było odesłanie w postaci linka, były prawdziwe, albo że aprobuje linkowany materiał lub akceptuje odpowiedzialność za jego treść.
79. The Court observes that nowhere in the article did the author allude in any way that the statements accessible through the hyperlink were true or that he approved the hyperlinked material or accepted responsibility for it. Neither did he use the hyperlink in a context that, in itself, conveyed a defamatory meaning. It can thus be concluded that the impugned article did not amount to an endorsement of the incriminated content.
Kiedy hiperlink może zniesławiać?
Zatem zgodnie z omawianym orzeczeniem, nie można za samo zamieszczanie linków do zewnętrznych źródeł, choćby do bezprawnych treści, kreować jakiejś obiektywnej odpowiedzialności ze względu na specyfikę działania Internetu i fundamentalną dla wymiany w nim informacji rolę hipertekstowych odesłań.
Oczywiście zamieszczone w artykule prasowym linki mogą stać się elementem zniesławienia dokonanego całościowo w ramach artykułu z takimi odesłaniami, ale to zależy od treści całego artykułu i kontekstu, a nie od samych zewnętrznych linków jako takich.
Dokonując oceny czy artykuł zabierający odesłania do bezprawnych treści też narusza prawo (np. narusza cudze dobra osobiste), należy zbadać całościowo szereg istotnych okoliczności, a nie jedynie sam fakt zamieszczenia ewentualnych odesłań do obcych źródeł i zawartych w tych odesłaniach (hyperlinkach) zewnętrznych treści (które mogą być bezprawne, co nie czyni automatycznie bezprawnym samego artykułu z odesłaniami).
W szczególności, zdaniem Trybunału, dla oceny omawianej sprawy dotyczącej naruszenia dóbr osobistych, miały znaczenie takie okoliczności, jak:
- Czy dziennikarz poparł zniesławiające treści?
- Czy powtórzył ją i jak się do niej odniósł?
- Czy doszło do jakiegoś wartościującego komentarza? (jakiego?)
- Czy dziennikarz w chwili publikacji artykułu wiedział lub powinien był wiedzieć, że zewnętrzne hyperłącze prowadzi do (ewidentnie) zniesławiającej wypowiedzi?
- Czy dziennikarz działał rzetelnie, z zachowaniem należytej zawodowej staranności, zgodnie z zasadami etyki zawodowej i zasadami rzetelnego dziennikarstwa?
Powyższe nie wyklucza odniesienia się do linkowanych materiałów – ale np. na zasadzie, że ktoś twierdzi coś, ale inne źródła podają inne wersje – na przykład (rzetelność dziennikarska). Albo, może cytować linkowaną wypowiedź, podkreślając np. że te informacje są niesprawdzone i (na przykład) to są tylko twierdzenia jednej strony (ale wtedy powinien (zebrać więcej informacji przedstawiając też inne wersje, jeżeli są dostępne).
W opisywanej sprawie w chwili publikacji odesłania nie było jeszcze wiadomo, że materiał źródłowy narusza dobra osobiste partii, a przede wszystkim odesłanie było „surowym” odesłaniem, bez komentowania, czy chuliganie byli powiązani z partią Jobbik, ani nawet bez powielania w samym artykule zarzutów wobec Jobbik ferowanych przez osobę wypowiadającą się na zewnętrznie udostępnionym nagraniu.
Wyrok ETPC dotyczy internetowego artykułu prasowego
Warto zaznaczyć jedną ważną rzecz: wyrok dotyczy tekstu redagowanego, a nie wpisów użytkowników na portalu „społecznościowym”. Zatem nie chodzi o odpowiedzialność administratora za treści (np. linki do bezprawnych treści) dodane przez użytkowników – gdzie administrator może się bronić poprzez art. 14 ust. 1 w związku z art. 15 Ustawy o świadczeniu drogą elektroniczną, tzw. UŚUDE (analogiczne prawo mają wszystkie kraje UE w związku z obowiązującą tzw. Dyrektywą o e-commerce) i wyłączyć swoją odpowiedzialność, poprzez zablokowanie wpisu użytkownika (po powzięciu wiarygodnej wiadomości o bezprawnej treści; równocześnie administrator nie ma obowiązku samodzielnie szukać bezprawnych treści na swoim portalu; ZOBACZ: SN: Administrator forum nie musi sprawdzać wprowadzanych treści).
W przypadku artykułów prasowych, gdzie tekst jest redagowany i redakcja gazety (choćby internetowej) merytorycznie decyduje o publikacji, opisane wyłączenie odpowiedzialności na podstawie UŚUDE nie działa – choćby gazeta usunęła tekst (autor artykułu, redaktor naczelny i wydawca i tak odpowiadają).
Zatem tym bardziej powyższy wyrok będzie się odnosił do linków dodawanych przez społeczność – np. w komentarzach (również w komentarzach pod artykułem prasowym – przeczytaj: SN: Sprawa Giertych vs Fakt wraca do Sądu Apelacyjnego). Same zatem linki nie będą mogły kreować automatycznej odpowiedzialności dokonującego „społecznościowo” wpisu użytkownika. Równocześnie właściciel / administrator portalu będzie chroniony podwójnie – na zasadach opisanych w omówieniu wyroku, jak i na zasadzie wyłączenia odpowiedzialności administratora – art. 14 ust. 1 UŚUDE w związku z art. 15 UŚUDE (zobacz: SN: Administrator forum nie musi sprawdzać wprowadzanych treścioraz Od administratorów nie można wymagać prawnie moderacji treści).
Natomiast wyrok jest szczególnie korzystny dla dziennikarzy w kontekście wolności słowa, bo redakcja nie może wyłączyć odpowiedzialności za teksty redagowane na zasadzie Ustawy o świadczeniu drogą elektroniczną (blokując tekst – bo tekst ten jest dodany nie „społecznościowo”, a „redakcyjnie”, więc redakcja odpowiada za ewentualne naruszenia, nawet gdy tekst usunie). Zobacz: SN: Sprawa Giertych vs Fakt wraca do Sądu Apelacyjnego
A co z embeddingiem?
Embedowanie (embedding) polega na osadzeniu na stronach internetowych treści pochodzących z innych stron – „źródłowych”. Używa się też określeń: framing (od iFrame), „wklejki”, „wklejanie”, czasami w kontekście embedowania, pojawia się też określenie snippet czy code snippet (kod taki nie zawsze jednak musi mieć związek z techniką embedowania, w znaczeniu, o którym piszę poniżej).
Istotą embeddingu jest to, że treść embedowana nie jest częścią strony, na której została „osadzona” i się pojawia. Technicznie bowiem treść ta znajduje się na stronie źródłowej, z której jest wyświetlana. Embedowanie jest więc bardzo zbliżone do linkowania (zresztą w kodzie „embed” znajduje się często „zwyczajny” link) – przynajmniej w tym sensie, że polega ono na umieszczeniu w ramach danej strony („wyświetlającej”) odnośnika do „cudzej” treści znajdującej się na stronie źródłowej. Różnica pomiędzy embedowaniem a linkowaniem polega jednak na tym, że treść embedowana może być wyświetlona na stronie embedującej, bez potrzeby „wchodzenia” na stronę źródłową, jak ma to miejsce przy linkowaniu. Zazwyczaj też widzimy w pasku strony „wyświetlającej” embed adres internetowy strony embedującej („wyświetlającej”) a nie strony źródłowej, z której treść jest embedowana (za to w kodzie embed widać ewidentnie zazwyczaj link do strony źródłowej).
Zarówno linking, jak i embedding są dozwolone (irrelewantne z punktu widzenia prawa autorskiego), ponieważ z technicznego punktu widzenia utwory są rozpowszechniane nie poprzez stronę, która zamieszcza link/embed, ale przez stronę na której treści się znajdują. Takie techniczne stanowisko podziela wyraźnie Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) – obecnie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE):
Sam fakt, że utwór chroniony, swobodnie dostępny na stronie internetowej, został umieszczony na innej stronie internetowej za pomocą linku używającego techniki „framingu”, takiej jak używana w sprawie rozpatrywanej w postępowaniu głównym, nie może zostać zakwalifikowany jako „publiczne udostępnianie” w rozumieniu art. 3 ust. 1 dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym.
—
Postanowienie Trybunału (dziewiąta izba) z dnia 21 października 2014 r. (wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym złożony przez Bundesgerichtshof – Niemcy) – BestWater International GmbH przeciwko Michaelowi Mebesowi i Stefanowi Potschowi, Sprawa C-348/13 (Linki internetowe umożliwiające dostęp do utworów chronionych – Używanie techniki „framingu”)
Opisywane orzeczenie zostało wydane w związku ze sprawą, w której firma BestWater pozwała dwóch mężczyzn za opublikowanie na stronie internetowej jej promocyjnego filmu.Publikacja nastąpiła poprzez wklejenie filmu z YouTube(w formie „embedu”). Co ważne, ten film był opublikowany na YouTube również bez zgody firmy BestWater.
Europejski Trybunał Sprawiedliwości używał już podobnych argumentów w wyroku dotyczącym linkowania (sprawa C‑466/12).
Trybunał orzekł wówczas, że nie można mówić o „publicznym udostępnianiu”, gdy publikujemy na swojej stronie link do ogólnodostępnych treści. Podanie linka nie ma charakteru udostępnienia, ale jest jedynie poinformowaniem o fakcie, że dzieło zostało wcześniej udostępnione (z embedowaniem jest podobnie):
Artykuł 3 ust. 1 dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym należy interpretować w ten sposób, że nie stanowi czynności publicznego udostępnienia w rozumieniu tego przepisu udostępnienie na stronie internetowej linków, na które można kliknąć, odsyłających do utworów chronionych ogólnie dostępnych na innej stronie internetowej.
—
Wyrok Trybunału (czwarta izba) z dnia 13 lutego 2014 r. w sprawie C-466/12 – odesłanie prejudycjalne dotyczące: Linki internetowe (linki, na które można kliknąć) umożliwiające dostęp do utworów chronionych.
Technologia odesłania i rodzaj bezprawnych treści nie mają znaczenia
Sprawa Magyar Jeti Zrt przeciwko Węgrom (wyrok ETPC z dnia 4 grudnia 2018 r., skarga nr 11257/16) dotyczyła linkowania do treści naruszających dobra osobiste, ale wystepuje tu analogia do dowolnych ewentualnie bezprawnych treści do których ktoś odsyła czy to w postaci linków, czy to w postaci osadzenia w okienku – embed / framing / wklejanie i nie ma tu znaczenia na czym polega ewentualne bezprawność treści źródłowych, do których są odesłania (nie ma znaczenia, czy chodzi o zniesławienie, czy np. o naruszenie praw autorskich) oraz – jak widzimy na przykładzie powołanego orzecznictwa – nie ma również znaczenia zastosowana technologia odesłania (linkowanie, embedding).
Moim zdaniem to słuszny kierunek orzecznictwa.