W piątek 09.01.2003 r. Sejm uchwalił ustawę o systemie informacji oświatowej. Nowy akt prawny określa organizację i zasady działania systemu informacji oświatowej służącego uzyskiwaniu danych niezbędnych do prowadzenia polityki edukacyjnej państwa, podnoszenia jakości i upowszechniania edukacji oraz do usprawniania finansowania zadań oświatowych.

Niestety ustawa oparta na projekcie rządowym opracowanym w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu, od samego początku spotyka się z zarzutem naruszenia ustawy o tajności danych osobowych oraz uzależniania szkół od wielkich korporacji (czytaj: przede wszystkim jednej wielkiej korporacji amerykańskiej z Redmond w stanie Virginia).

W ustawie znalazł się m.in. zapis mówiący, że „podmioty prowadzące bazy danych oświatowych są obowiązane do korzystania z programów informatycznych umożliwiających zakładanie, aktualizowanie zbiorów danych, budowę baz danych oświatowych i ich scalanie”, jednakże to arbitralnie MENIS ustali jaki program informatyczny spełnia wymogi ustawy.
Już wiemy, że w opinii minister Łybackiej takim programem jest Windows firmy Microsoft.

Ustawę pomimo protestów opozycji wskazującej na uzależnienie naszej oświaty od jednego systemu operacyjnego i wniesionej poprawki do projektu ustawy, uchwalono w niezmienionym kształcie przede wszystkim głosami SLD. Poprawka opozycji (wniesiona przez posła Antoniego Stryjeńskiego) umożliwiała korzystanie z alternatywnych dla Windows programów. Stanowisko rządowe podtrzymała jednak minister Łybacka, która stwierdziła, że „ujawnienie kodu spowoduje wyciek danych z systemu” (takie stanowisko administracji państwowej znamy już z historii walki o alternatywę programową dla „Płatnika” wprowadzonego przez ZUS). Oczywiście z takim stanowiskiem nie można się zgodzić co potwierdziła również wypowiedź dr Wacława Iszkowskiego – prezesa Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, który powiedział dziennikarzom „Gazety Wyborczej”, że „ujawnienie kodu źródłowego nie powoduje wycieku danych”.

Zwolennicy spiskowej teorii dziejów (a może i nie tylko oni ?), mają więc kolejny argument aby decyzje rządowe dotyczące wyboru oprogramowania, wiązać z ubiegłoroczną wizytą Billa Gatesa w naszym kraju i złożonym przez niego obietnicom pomocy w informatyzacji naszego kraju.
Pozostaje także kwestia zgodności nowej ustawy z linią prawną prezentowaną przez Komisję Europejską, której zalecenia nakazują instytucjom i agendom rządowym przechodzenie na tzw. „wolne oprogramowanie”.

Komentarze