Na pewno wyjątkowo prawdziwa jest informacja, że nk.pl to bogatszy od Nasza-klasa.pl serwis. Bogatszy o nasze dane: oddane za darmo, bezwarunkowo i bez pozostawienie żadnej kontroli nad tym, co dalej się będzie działo np. z naszym wizerunkiem.
Oczywiście, można zrozumieć powody spółki. W końcu przegrała już kilka procesów. Z jednej strony za wykorzystanie czyjegoś zdjęcia w reklamie karty kredytowej, z drugiej strony głośno było o problemie naruszenia praw osób trzecich na zdjęciach grupowych (też przegrany proces).
Rozumiem więc ideę zabezpieczania się na przyszłość, na co dobrym zapewne momentem jest akurat zmiana wizerunku i kolejny etap rozwoju. Pytanie jednak czy wykonanie jest dobre, etyczne i zgodne z prawem?
Ja mam co do tego wątpliwości. A po wpisach na Blipie, widzę że nie jestem w tym osamotniony.
I tak, o ile możliwość wyrażenia zgody na otrzymywanie informacji handlowych od Spółki (warto zauważyć, że zgoda dotyczy adresu e-mail, poczty wewnętrznej, jak i wiadomości przesyłanych przez komunikator), nie budzi wątpliwości, o tyle fakt, iż nie można takiej zgody nie udzielić (konto zostanie zamknięte w ciągu 30 dni) jest już mocno kontrowersyjny. Co więcej, w razie braku „zaptaszkowania” tej zgody, jest ona niejako wymuszana i to w sposób niejawny (by nie powiedzieć podstępny).
Oto bowiem w przypadku wyczyszczenia box’a ze zgodą m. in. na mailing reklamowy, pojawia się komunikat:
Warto zauważyć, iż wśród wymienionych zgód, będących integralną częścią regulaminu, nie ma już zgody na otrzymywanie informacji handlowych drogą elektroniczną (natomiast na stronie regulaminu jest informacja, że konieczne jest zaakceptowanie wszystkich zgód). Co więcej treści pozostałych zgód nie odpowiadają w 100% pierwotnym formułkom umieszczonym przy regulaminie (jakie więc ostatecznie obowiązują?) W tym kontekście wartym przeanalizowania wydaje się opisywany przeze mnie wyrok sądu w Legnicy.
Ostatecznie po kliknięciu propozycji akceptacji „nowego” zestawu zgód, okazuje się, że znów próbuje się mi wcisną zgodę na otrzymywanie informacji handlowych, „przemycając” ją pod płaszczykiem info o urodzinach i o aktywności w serwisie (i do tego dodane „jednym tchem „informacje handlowe”):
Jednak cieszy opcja, że mogę nie „zmienić decyzji”. Po jej kliknięciu spotkać może niemałe rozczarowanie. Dostaję bowiem komunikat: „Nie zaakceptowałeś wszystkich zgód koniecznych do prawidłowego świadczenia na Twoją rzecz usługi serwisu oraz usług w ramach serwisu, co jest równoznaczne z rozwiązaniem umowy z ważnych powodów. Możesz cofnąć swoją decyzję w wyznaczonym terminie 30 dni. Zaakceptuj wszystkie zapisy”. Mówiąc krótko i dosadnie: bezczelność.
Kolejną sprawą jest zakres licencji na wykorzystanie zdjęcia naszego profilu. Pytanie na jaki okres jest licencja i czy, a jeśli tak to kiedy można się z niej wycofać? W tym aspekcie warto zapoznać się z moim tekstem: Autorskie prawo do wycofania utworu z Sieci?
W regulaminie mowa jest o umowie na czas nieokreślony (art. 4 Regulaminu). Natomiast formułka w ogóle nie mówi o czasie trwania licencji (dlatego aktualny jest wspomniany artykuł). Który zapis jest obowiązujący – ten z regulaminu, czy z formułki (znów, patrz: wyrok sądu w Legnicy)?
Ponadto Kaznowski na łamach Dziennika Internautów wyraził opinię, że „zgodnie z polskimi normami prawnymi oraz wytycznymi Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych każdorazowa zgoda musi się odnosić do konkretnego celu wykorzystania danych”. Nie jest to do końca prawda. Przede wszystkim mylone są tu dwa reżimy prawne. Kaznowski mówi o ochronie danych osobowych, tymczasem formułka i zapisy regulaminów odnośnie wizerunku odwołują się do prawa autorskiego.
Co więcej, większość komentarzy skupia się na formułkach dodanych do zaakceptowania obok nowego regulaminu. Tymczasem sam regulamin zawiera szereg postanowień niedopuszczalnych z punktu widzenia praw konsumenta (użytkownicy portalu są w większości konsumentami w rozumieniu Kodeksu cywilnego).
W szczególności, chodzi o wyłączenia odpowiedzialności nk.pl za różne zdarzenia. W art. 9 nk.pl wyłącza praktycznie całkowicie odpowiedzialność za wszystko. W związku z tym warto przytoczyć kawałek Kodeksu cywilnego:
Art. 3851. § 1. Postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nie uzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne). Nie dotyczy to postanowień określających główne świadczenia stron, w tym cenę lub wynagrodzenie, jeżeli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny.
§ 2. Jeżeli postanowienie umowy zgodnie z § 1 nie wiąże konsumenta, strony są związane umową w pozostałym zakresie.
§ 3. Nie uzgodnione indywidualnie są te postanowienia umowy, na których treść konsument nie miał rzeczywistego wpływu. W szczególności odnosi się to do postanowień umowy przejętych z wzorca umowy zaproponowanego konsumentowi przez kontrahenta.
§ 4. Ciężar dowodu, że postanowienie zostało uzgodnione indywidualnie, spoczywa na tym, kto się na to powołuje.(…)
Art. 385 3. W razie wątpliwości uważa się, że niedozwolonymi postanowieniami umownymi są te, które w szczególności:
1) wyłączają lub ograniczają odpowiedzialność względem konsumenta za szkody na osobie,
2) wyłączają lub istotnie ograniczają odpowiedzialność względem konsumenta za niewykonanie lub nienależyte wykonanie zobowiązania,
3) wyłączają lub istotnie ograniczają potrącenie wierzytelności konsumenta z wierzytelnością drugiej strony,
4) przewidują postanowienia, z którymi konsument nie miał możliwości zapoznać się przed zawarciem umowy,
5) zezwalają kontrahentowi konsumenta na przeniesienie praw i przekazanie obowiązków wynikających z umowy bez zgody konsumenta,
6) uzależniają zawarcie umowy od przyrzeczenia przez konsumenta zawierania w przyszłości dalszych umów podobnego rodzaju,
7) uzależniają zawarcie, treść lub wykonanie umowy od zawarcia innej umowy, nie mającej bezpośredniego związku z umową zawierającą oceniane postanowienie,
(…)
Mamy więc wyraźne odniesienie zarówno co do wyłączenia lub ograniczania odpowiedzialności, jak i do uzależniania zawarcia mowy od zawarcia innej umowy (którą w przypadku nk.pl i jej wianuszka „zgód” możemy kolokwialnie określić „sprzedanie marketingowcom całego siebie” – a przynajmniej swojego alter ego na nk.pl). Takie postanowienia mogą zostać moim zdaniem skutecznie zaskarżone w Sądzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Oczywiście sprawa nadaje się też do zgłoszenia do UOKiK. Zwłaszcza, że znakomita większość użytkowników nk.pl to konsumenci w rozumieniu Kodeksu cywilnego.
Ponadto Regulamin nie ma daty ogłoszenia, obowiązywania, ani wersji. Brak jest linku do repozytorium archiwalnych wersji. A co będzie, jeżeli powstanie spór prawny dotyczący zdarzenie zaszłego w czasie obowiązywania wcześniejszego regulaminu? Użytkownik będzie musiał szukać po „migawkach” z Google’a lub w WebArchive? I to są te wysokie standardy prawne, o których wspomina w komunikatach nk.pl? To podstawowe aspekty, które poruszam przy audytach prawnych serwisów internetowych.
NK.pl zastrzega sobie prawo do zmiany postanowień Regulaminu w każdej chwili z ważnych przyczyn (w szczególności podyktowanych względami technicznymi lub prawnymi), bez konieczności uzasadniania tych przyczyn Użytkownikom (…) – art. 11 Regulaminu. W tym miejscu warte jest uzupełnienie cytatu z Kodeksu cywilnego o punkt 10) art. 385 3. Zgodnie z tym punktem niedozwolonymi postanowieniami umownymi są te, które w szczególności uprawniają kontrahenta konsumenta do jednostronnej zmiany umowy bez ważnej przyczyny wskazanej w tej umowie.
Tymczasem ja odbieram omawiany zapis regulaminu nk.pl tak, że spółka nie zamierza wcale podawać tych przyczyn. Oczywiście moim zdaniem ogólne wskazanie, że przyczyną zmian są „ważne przyczyny” nie jest wskazaniem tej przyczyny – żeby nie było wątpliwości 😉
Wracając do praw autorskich i udzielanej nk.pl licencji na nasz wizerunek, to nk.pl może właściwie zrobić z nim wszystko, np. dzieło zależne: kolaż, karykaturę, wszelką manipulację wizerunkiem (art. 6 Regulaminu na to pozwala). A co z prawem do nadzoru autorskiego twórcy nad dalszym wykorzystaniem dzieła? Co z prawem do integralności dzieła?
Moim zdaniem nie w porządku jest to, że po ekranie „powitalnym” informującym ogólnie o zmianach, jest „list do parafian”, w którym mówi się o ulepszeniach i kierunkach rozwoju, nowych funkcjonalnościach, itp. Następnie informuje się, że właśnie w celu umożliwienia tego rozwoju potrzebna jest akceptacja nowego regulaminu.
Tymczasem nie jest to pełna prawda. Bo najważniejsze dla użytkownika zmiany dotyczą przejęcia całkowitej kontroli nad dobrami informacyjnymi odnoszącymi się do danego użytkownika, w tym nad wizerunkiem i danymi osobowymi. I bynajmniej nie chodzi tu o cele czysto „społecznościowe”, jak próbują nas przekonać przedstawiciele nk.pl.
Zresztą nk.pl zaprzecza samej sobie. Co innego „mówi”, co innego pisze. Bo skoro chodzi o cele społecznościowe i Pan Kaznowski przekonuje, że „- Nie będziemy wykorzystywać wizerunków użytkowników do celów promocyjnych portalu, szczególnie w reklamach portalu”, to po co milion formułek dających nk.pl maksymalne uprawnienia do korzystania informacji o nas (w tym w celach reklamowych), które trzeba akceptować?
Jako prawnik nie wierzę w nic „na gębę”. Zwłaszcza, gdy co innego mówią, co innego piszą.
TAGI: nasza klasa / nk.pl, bezpieczeństwo i prywatność
Ile warta żałoba na Naszej Klasie?
Sprzedaj swoich znajomych z Naszej Klasy
NaszaKlasa zapłaci za zdjęcie z profilu umieszczone na reklamie karty kredytowej
Nasza Klasa musi jednak zapłacić odszkodowanie za fałszywy profil
Agencje towarzyskie pozyskują klientów na naszej-klasie
Wyłudzał pieniądze podszywając się na NK pod WOŚP
Nasza-Klasa przegrywa w sądzie
Usuwa konto na Naszej-Klasie. Nie chce porno
Wrocław – Nasza Klasa naruszyła dobra osobiste