W tym tygodniu zostało opublikowane uzasadnienie wyroku w sprawie Buzdygan przeciwko polskiej Wikipedii. Wynika z niego, że systematyczny udział w internetowych forach dyskusyjnych uzasadnia zaliczenie osoby dyskutanta do osób publicznych. Tymczasem nie jest działaniem bezprawnym dokonywanie ocen zachowań i wypowiedzi osób publicznych, o ile oceny te nie wykraczają poza akceptowane społecznie standardy.

 

Przypomnijmy, że powód, Arnold B., w pozwie skierowanym przeciwko Stowarzyszeniu Wikimedia Polska w Ł. oraz Agnieszce K. domagał się nakazania pozwanym usunięcia dotychczasowej treści artykułu Arnold B. na angielsko- i polskojęzycznej Wikipedii, umieszczenia w ich miejscu przeprosin o wskazanej przez siebie treści. Domagał się też trwałego zablokowania możliwości edycji artykułu, zasądzenia od pozwanego Stowarzyszenia Wikimedia Polska na jego rzecz zadośćuczynienia w kwocie 100.000 zł oraz zwrotu kosztów procesu.

Sąd Okręgowy we Wrocławiu, w pierwszej instancji, oddalił powództwo. Powód wniósł apelację od tego orzeczenia, którą Sąd Apelacyjny we Wrocławiu oddalił, podtrzymując tym samym wyrok sądu pierwszej instancji.

Co ciekawe, głównym powodem przegrania sprawy przez powoda, był fakt, że Stowarzyszenie Wikimedia Polska nie miało legitymacji biernej w procesie. Podstawą takiego ustalenia było to, że pozwany miał jedynie uprawnienia administracyjne na poziomie logicznym. Nie mógł zatem skasować spornego hasła z bazy, ani go zmodyfikować. Natomiast strona wikipedia.pl, przekierowuje jedynie na stronę pl.wikipedia.org. Zatem zablokowanie hasła z poziomu tego pierwszego adresu, nie blokuje hasła z poziomu drugiego, a na zawartość haseł znajdujących się pod domeną z rozszerzeniem .org, stowarzyszenie nie miało żadnego wpływu.

Z uzasadnienia:

Opierając się zatem na wnioskach opinii biegłego Andrzeja N. powtórzyć należy, że pozwane Stowarzyszenie Wikimedia Polska nie ma uprawnień w zakresie edycji haseł „Wikipedii”, natomiast administratorzy polskiej „Wikipedii” mają możliwość blokowania, edytowania i cofania haseł wyłącznie na poziomie logiki systemu a nie bazy danych.

Z punktu widzenia meritum sprawy, istotne są jednak rozważenia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu dotyczące tego, czy w ogóle w sprawie doszło do naruszenia dóbr osobistych – abstrahując już od faktu, iż z opisanych wcześniej względów odpowiedzialnym za to ewentualne naruszenie nie mogło być pozwane stowarzyszenie.

Z uzasadnienia:

Tak więc Sąd Apelacyjny uznał, że stwierdzenia zawarte w kwestionowanym artykule, a mianowicie „wypowiedzi zawierające wulgaryzmy (…) i groźby pobicia” oraz wzmianka o trollingu nie naruszają dóbr osobistych powoda.

W pierwszej kolejności należy podkreślić, że dla oceny obrazy godności decydujące znaczenie ma nie subiektywny odbiór tych określeń przez samego powoda, lecz odbiór obiektywny uwzględniający kontekst, w jakim określenia te zostały użyte. Ten kontekst zaś musi uwzględniać fakt, że powód jest aktywnym uczestnikiem i użytkownikiem wirtualnej przestrzeni, komentatorem bieżących wydarzeń, wypowiada się na różne tematy, a wśród uczestników forów dyskusyjnych jest postacią znaną i rozpoznawalną. W konsekwencji w tak ujętym obszarze aktywności publicznej, w społeczności użytkowników Internetu i uczestników forów dyskusyjnych, powód może zostać uznany za osobę publiczną. Stwierdzenie to ma doniosłe znaczenie dla przeprowadzenia oceny czy doszło do naruszenia jego dóbr osobistych.

W doktrynie i orzecznictwie podkreśla się, że wobec osób publicznych przy ocenie ewentualnych naruszeń dóbr osobistych należy stosować inną miarę aniżeli wobec osób prywatnych, granice dopuszczalnej krytyki w stosunku do tych osób oraz ich działalności są szersze, aniżeli wobec osób nieprowadzących takiej działalności (…), ich odporność na krytykę jest i musi być podwyższona. Owo zróżnicowanie zakresu ochrony dóbr osobistych w stosunku do osób pełniących rolę publiczną stanowi również jedną z podstawowych zasad w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (…). Trybunał jednoznacznie wskazał, że granice dopuszczalnej krytyki w stosunku do osób prowadzących działalność publiczną są szersze. Osoby podejmujące taką działalność w sposób nieunikniony a zarazem świadomy i dobrowolny wystawiają się na kontrolę i reakcję ze strony opinii publicznej. Jednocześnie muszą wykazać większy stopień tolerancji nawet wobec brutalnych ataków skierowanych przeciwko nim. Tego wymaga prawo do otwartej i nieskrępowanej debaty. To niewątpliwie dotyczy osób zajmujących stanowiska publiczne, w szczególności polityków.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego taka podwyższona granica dotyczy także osób, które prowadzą swojego rodzaju publicystykę, z udziałem przecież nie zamkniętego tylko absolutnie otwartego kręgu dyskutantów. Co więcej powód, jak każdy uczestnik publicznej dyskusji odbywającej się za pośrednictwem Internetu, już przez wygłoszenie swych poglądów, zaprezentowanie swego stanowiska, w istocie wyraża zgodę na ich ocenę przez pozostałych uczestników. To jest wpisane w samą decyzje o wzięciu udziału w debacie publicznej. Przystępując do takiej dyskusji można z całą pewnością przewidzieć, że przynajmniej część tych wypowiedzi będzie negatywna, niepochlebna, krytyczna.

Przeczytaj całe uzasadnienie.

Rafał Cisek
[03-02-2010]

TAGI: społeczeństwo informacyjne, dobra osobiste w internecie, orzecznictwo

Nasza Klasa musi jednak zapłacić odszkodowanie za fałszywy profil
”Kurdupel” na blogu Palikota nie znieważa prezydenta
Sprawdź, czy już zarejestrowali twoje nazwisko
Nasza-Klasa przegrywa w sądzie
Buzdygan po raz drugi przegrał z Wikimedia
Wrocław – Nasza Klasa naruszyła dobra osobiste

Komentarze