W ostatnim czasie pojawiło się kilka ostrzeżeń dotyczących wpisów do różnych rejestrów i warto przyjrzeć się wszystkim. Przedwczoraj agencja Neuron ostrzegła przed firmą Endless Infinity LTD, która rozsyła do polskich przedsiębiorstw ofertę zamieszczenia informacji o firmie w internetowej bazie informacyjnej.
W e-mailu wysyłanym do przedsiębiorców podana jest informacja, iż usługa jest darmowa i wymaga jedynie wypełnienia załączonego formularza oraz odesłania go do Endless Infinity LTD. W rzeczywistości jednak formularz zawiera zapis, na podstawie którego przedstawiciel firmy zgadza się na obciążenie jej coroczną opłatą w wysokości 990 EUR.
(kliknij obraz by powiększyć)
Zapis ten ukryty jest w pozornie nieistotnym tekście na dole formularza, gdzie napisano "The price per year is in euro 990". Jest dziwnie zredagowany, ale dzięki temu nie zwraca na siebie uwagi. Warto zobaczyć skan e-maila (obok) oraz sprawdzić, jak wygląda formularz zamówienia.
Prawie jak z sądu
O innym rejestrze pisze Olgierd Rudak w swoim serwisie Lege Artis. Jest to Ogólnopolski Rejestr Firm, który prowadzi rejestr elektroniczny dostępny na stronie http://ogolnopolski-rejestr-firm.pl. W tej chwili strona jest "w trakcie niewielkich zmian" i nie zawiera żadnych informacji. Co istotne, nie ma ona nic wspólnego z rejestrem dostępnym pod adresem orf.pl.
W Lege Artis można zobaczyć, jak wygląda oferta tego rejestru skierowana do firmy Business Ad Network. Olgierd Rudak zauważa, że wygląda ona jak pismo z sądu. Adres nadawcy napisany jest najmniejszą czcionką, poniżej jest adres odbiorcy, a poniżej tabelka, w której umieszczono nazwę sądu, numer KRS i data rejestracji.
Tabelka może sugerować, że dokument ma coś wspólnego z sądem. Dodatkowo Ogólnopolski Rejestr Firm z siedzibą przy ul. Rzymowskiego 53 w Warszawie chce za publikację danych w rejestrze 650 zł, a więc tyle, ile kosztuje rejestracja zmian w KRS. To dodatkowo może wprowadzać w błąd. Więcej na ten temat w Lege Artis, w tekście pt. Ogólnopolski Rejestr Firm i inne takie ciekawostki.
To tylko chwyt marketingowy
Jeszcze jeden ciekawy przykład naciągania opisał Piotr Waglowski w serwisie Vagla.pl. Nie dotyczy on rejestru firm, ale płatnych portali doradczych. Istotny jest jednak sposób działania firmy, która je prowadzi.
Z listu czytelniczki na Vagla.pl wynika, że zadzwonił do niej telemarketer z ofertą taniego korzystania z portali doradczych. Miało to kosztować kilka złotych, a czytelniczka miała mieć możliwość zrezygnowania z usługi w każdej chwili. Potem na jej pocztę przychodziły ponaglenia do zalogowania się.
Ostatecznie okazało się, że rezygnacja nie została przyjęta, a czytelniczka otrzymała trzy faktury na ponad 600 zł każda. W rozmowie telefonicznej przedstawiciele firmy przyznali, że informacje przekazane przez konsultanta były... chwytem marketingowym.
Więcej na ten temat w serwisie Vagla.pl w tekście pt. Opłata w ciemno: dostęp do portali doradczych.
Źródło: Dziennik Internautów TAGI: e-commerce, oszustwo internetowe, e-usługi Wiadomości: Pobieraczek do sądu się nie śpieszyIncydenty: E-sklepy podają lipne ceny w wyszukiwarkach cen?
Legislacja: Prawo Telekomunikacyjne zawiera błędy, za które zapłaci konsument?
PROJEKTY: Sieciowy hazard ucieknie z piłki?
Wiadomości: Po umowę na usługę elektroniczną do Internetu
Wiadomości: Chcą zakazać sprzedaży e-papierosów w Polsce
Wiadomości: Europejskie e-sklepy z elektroniką wprowadzają w błąd
Legislacja: Będzie podatek od e-hazardu
Wiadomości: eBay (tanio) sprzedał Skype'a
Opinie: Pobieraczek ponownie wypowiada się w sprawie rejestracji dzieci