Ostatnio głośno o przegranej ZAIKS-u w sprawie przeciwko fryzjerowi z Wałbrzycha. Jest już uzasadnienie wyroku I instancji. Sąd Okręgowy w Świdnicy stwierdził, że przy usługach fryzjerskich, klienci kierują się jakością usługi, kompetencją, a nie tym, jaka muzyka gra w salonie. Równocześnie uznał, że słuchanie radia stanowiło realizację konstytucyjnego prawa do informacji fryzjera.
GŁÓWNE TEZY WYROKU
I. Nie można pobierać opłat za słuchanie muzyki w przypadku: gdy mamy do czynienia z przedsiębiorcą prowadzącym działalność gospodarczą w niewielkich rozmiarach, odtwarzane utwory nie są publicznie dostępne (ograniczony krąg osób), radio odtwarzane jest głównie dla pracowników, nieregularnego odbioru audycji i niskiej jakości odbiorników.
II. Nie wydaje się, zdaniem Sądu racjonalnym, aby przy wyborze gabinetu lekarskiego, gabinetu dentystycznego, kosmetycznego, czy zakładu fryzjerskiego klient kierował się innym kryterium, aniżeli jakością oraz fachowością świadczonych tam usług, kompetencją personelu, dostępnością i odległością od miejsca zamieszkania.
Trzeba przyznać, że Sąd Okręgowy w Świdnicy przyłożył się a dziewiętnastostronicowe uzasadnienie jest bardzo dobre merytorycznie – analiza prawna jest rzetelna i dogłębna (co wcale niestety w naszych sądach nie jest regułą). Myślę, że fakt, iż sprawa została nagłośniona w mediach za sprawą Pana Marcina, właściciela salonu fryzjerskiego Beauty w Wałbrzychu, nie był bez znaczenia (i chwała mu za to). To dobrze, że sąd nie uległ presji większego, jakim jest duża organizacja zbiorowego zarządzania (ZAiKS), która próbowała niczym frachtowiec staranować małą łódeczkę drobnego rzemieślnika. Myślę, że mamy do czynienia z rzadką sytuacją dla której presja społeczna odegrała pozytywną rolę – równoważącą pewność siebie silniejszego (ekonomicznie organizacyjnie) i motywującą do naprawdę rzetelnej pracy sądu.
Ale przejdźmy do meritum, dzięki uprzejmości Panu Marcina, za co bardzo dziękuję, miałem przyjemność zapoznać się z materiałami źródłowymi sprawy a ostatnio dostałem świeżo doręczone Panu Marcinowi uzasadnienie wyroku w sprawie. Dlatego chyba jako pierwszy, opisując niniejszą sprawę, opieram się nie wyłącznie na emocjach medialnych związanych z procesem (które, co prawda odegrały bardzo pozytywną rolę), ale przede wszystkim na źródłach w sprawie.
Poniżej co ciekawsze fragmenty wyroku Sądu Okręgowego w Świdnicy I Wydział Cywilny z dnia 14 kwietnia 2014 r. sygn. akt. I C 2418/13 – sprawa Stowarzyszenia Autorów „ZAIKS” w Warszawie przeciwko Marcinowi W.:
- W pierwszej kolejności należy odpowiedzieć sobie na pytanie o kryterium wyboru potencjalnego klienta czy konsumenta oraz wyjaśnić, w jakim zakresie przy danym typie działalności gospodarczej, o potencjalnym wyborze decydują czynniki inne, aniżeli te bezpośrednio związane ze świadczonymi w lokalu usługami.
- Nie wydaje się, zdaniem Sądu racjonalnym, aby przy wyborze gabinetu lekarskiego, gabinetu dentystycznego, kosmetycznego, czy zakładu fryzjerskiego klient kierował się innym kryterium, aniżeli jakością oraz fachowością świadczonych tam usług, kompetencją personelu, dostępnością i odległością od miejsca zamieszkania.
- W szczególności zaś kryterium tym zdaniem Sądu nie będzie możliwość wysłuchania muzyki z radioodbiornika podczas oczekiwania na usługę, bądź podczas jej świadczenia. Potencjalny konsument może przyjąć takowe kryterium wyboru w przypadku usług cechujących się dużą powtarzalnością, bądź wręcz identycznością, gdy jakość oraz sposób wykonania nie jest zależny od indywidualnych przymiotów, czy umiejętności świadczącego usługę.
- Możliwym jest więc w pewnym zakresie, aby klient zadecydował o wyborze supermarketu, czy galerii handlowej, w którym danego dnia dokona zakupów, uwzględniając przy tym, iż jego pobyt tam uprzyjemni możliwość wysłuchania muzyki odtwarzanej z radioodbiornika, czy innego urządzenia audio, bądź audiowizualnego.
- Dokonując wyboru restauracji, hotelu, solarium będziemy brali pod uwagę kryterium możliwości wysłuchania muzyki w trakcie oczekiwania na usługę lub w czasie wykonywania usługi, ale każdy przypadek należy oceniać indywidualnie np. gdy korzystamy z taksówki na krótkich trasach to słuchanie radia w samochodzie nie stanowi istotnej części tego rodzaju usługi. Jeżeli korzystamy z przewozu na dłuższych trasach to wyposażenie autokarów czy busów w radio stanowi istotną część oferty przewoźnika.
- Czy jednak decydując o wyborze fryzjera kryterium to także znajdzie zastosowanie? Zdaniem Sądu nie, zważając na okoliczności sprawy celem pozwanego nie było wywołanie takiego rezultatu.
Ponadto:
Zdaniem Sądu jeżeli mamy do czynienia z dwoma wartościami, pierwszą: prawem do słuchania radia w małych salonach fryzjerskich bez uiszczania opłat – jeżeli to słuchanie nie jest publiczne i nie powoduje dodatkowych zysków, a drugą wartością: czyli prawem do pobierania opłat dla twórców i wykonawców, w każdym przypadku bez względu na cel i charakter odtwarzanych utworów to Sąd w ramach zasady proporcjonalności opowiada się po stronie pozwanego (słuchającego w pracy radia fryzjera – RC). Nie można dopuścić do obniżenia poziomu takich wartości jak prawo do informacji, które jest realizowane przez słuchanie audycji radiowych lub telewizyjnych.
Podsumowanie:
- Statystyczny obywatel dokonując wyboru usługi bierze pod uwagę przede wszystkim kryterium fachowości, jakości oraz rzetelności świadczeń, a nie czynników współtowarzyszących. W szczególności można uznać, iż w rozpatrywanej sprawie wałbrzyskiego salonu fryzjerskiego czynniki współtowarzyszące nie tylko nie wpłynęły na decyzję klientów, ale nawet nie były przez nie zauważane”.
- Przyjmując perspektywę przeciętnego konsumenta w przypadku zakładu fryzjerskiego o wyborze tego, a nie innego salonu świadczyć może kryterium: fachowości, jakości usług, ceny usług, kompetencji personelu, wachlarzu oferowanych zabiegów, estetyki oraz higieny wewnątrz lokalu, dbałości o klienta, czasu oczekiwania, oraz szereg innych zbliżonych. Nie ma wśród nich jednak w opinii Sądu miejsca dla kryterium wskazywanego przez powoda, którego w żaden sposób nie można łączyć z rodzajem świadczonych przez pozwanego usług.
- Nie można pobierać opłat za słuchanie muzyki w przypadku: gdy mamy do czynienia z przedsiębiorcą prowadzącym działalność gospodarczą w niewielkich rozmiarach, odtwarzane utwory nie są publicznie dostępne (ograniczony krąg osób), radio odtwarzane jest głównie dla pracowników, nieregularnego odbioru audycji i niskiej jakości odbiorników.
Pamiętajmy jednak, że wyrok jest nieprawomocny (jak na razie wygrana jest pierwsza bitwa – ZAiKS z pewnością wniesie apelację do Sądu Apelacyjnego), a per saldo fryzjer poniósł zapewne znacznie wyższe koszty niż zostały mu zwrócone za wygrany proces (ZAiKS ma zapłacić zwrotnie tylko 180 zł kosztów radcowskich / adwokackich – wg tzw. stawki minimalnej + 17 zł opłaty skarbowej).
Jestem ciekaw który prawnik poprowadziłby taką sprawę za 180 zł? Oczywiście być może pełnomocnik Pana Marcina działał dla idei, dla sławy, pro bono (whatever) – zdarza się. Jeżeli jednak potraktował sprawę komercyjnie, rynkowo – na pewno rzeczywiste honorarium uiszczone przez Pana Marcina dla prawnika było dużo wyższe niż zasądzone zwrotnie koszty od przegranego według absurdalnych stawek minimalnych (tu wychodzi absurdalność systemu zwrotów kosztu procesu w polskiej procedurze cywilnej – sąd mimo, że teoretycznie są widełki, nie patrzy na rzeczywiste honoraria tylko kieruje się stawkami, które są uzależnione od kwoty sporu – takie podejście jest dobre ale przy prostych pozwach z faktur a nie w sprawach tak wyrafinowanych prawniczo jak np. sprawy z zakresu prawa autorskiego)
Równocześnie w skali działań ZAiKSu ta przegrana to tylko kropla w morzu – w efekcie skali per saldo ZAiKs (niestety) wygrywa. I to nie tyle w sądach – bo w sądzie ZAiKS nie potrafił podać przykładu orzeczeń, w których wygrał z małymi zakładami fryzjerskim. Chodzi bardziej o „perswazję” pozasądową. Ludzie płacą, bo boją się procesów.
Napisałem, że ZAiKS niestety per saldo wygrywa. To niestety dotyczy nie tylko drobnych przedsiębiorców, z których OZZ chcą zdzierać autorski haracz, ale również twórców, ponieważ redystrybucja tantiem (znów: niestety ) w Polsce kuleje. Zasada jest prosta: najpierw bierzemy opłaty od wszystkich i za wszystko co się da, a potem (być może) poszukamy komu przekazać (po potrąceniu pokaźnych kosztów „zarządzania”). Im twórca mniej znany, tym bardziej motywacja do znalezienia jego osoby spada. A po 5 latach… No cóż tantiemy przechodzą na koszty ZAIKs lub innej organizacji zbiorowego zarządzania. Czy więc rzeczywiście chodzi przede wszystkicm o godny chleb dla twórców?
Żeby nie było, że jestem przeciw prawom twórców: sam przecież jestem twórcą. Nie chodzi więc o to, że twórcom nie należy się wynagrodzenie. Ale chodzi o to, że obecny system nie działa ani na korzyść twórców, ani na korzyść konsumentów dóbr kultury. Jest nieefektywny a szeroka rzeka wpływów do OZZ z drugiej strony wypada cienkim strumyczkiem, z którego piją tylko niektórzy, zazwyczaj bardziej znani lub bardziej operyatywni, którzy potrafią się upomnieć o swoje.