Kluczowi członkowie amerykańskiej Izby Reprezentantów zamierzają przeforsować ustawę, która zabroni instalowania programów do obsługi sieci P2P w komputerach rządowych. Ma to zwiększyć poziom bezpieczeństwa.

Edolphus Towns (Demokrata z Nowego Jorku) powiedział, że nie można dłużej liczyć na rozwiązanie “tego problemu” przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Potem nieco spuścił z tonu i przyznał, że zakaz instalowania klientów P2P dotyczyłby tylko komputerów rządowych (w tym należących do prywatnych podwykonawców władz).

Towns zasugerował jednocześnie, że programy do obsługi P2P łamią zasady uczciwej konkurencji. Zaproponował, aby sprawą zajęła się Federalna Komisja Handlu. Wzbudziło to sporo kontrowersji, bo problem ten raczej zainteresowałby Federalną Komisję Komunikacji.

Niezależnie od tego kto się ostatecznie tą kwestią zajmie Demokrata nie będzie zadowolony dopóki “nie zakończy ery samoregulacji” w dziedzinie P2P. To właśnie brak jasnych przepisów, a także nieodpowiedzialność użytkowników, prowadzą rzekomo do przypadkowego udostępniania poufnych danych.

Kilka dni temu okazało się, że jakiś pracownik administracji rządowej przez przypadek rozesłał całemu światu dokument zatytułowany “Nuklearne instalacje w USA. Lista instalacji oraz wykaz aktywności”. Raport trafił jakimś cudem na francuskie serwery, a potem rozprzestrzenił się w innych krajach.

Później okazało się, że mimo groźnie brzmiącego tytułu zawarte w dokumencie informacje nie mają krytycznego znaczenia dla bezpieczeństwa USA. Z zeznań Roberta Bobacka, właściciela firmy, która odkryła przeciek, wynika jednak, że sytuacja nie jest dobra:

Znaleźliśmy w sieci prywatne informacje (numery służbowe, grupy krwi, adresy, dane członków rodzin) o ponad 200 tysiącach żołnierzy.

Problem ten dotyczy nie tylko rządu. Boback twierdzi, że jedna z największych światowych korporacji przypadkiem udostępniła mailowe archiwum swojego czołowego menedżera. Znaleziono tam numery telefonów, wykresy sprzedaży, hasła i inne poufne dane.

Urzędnicy i menedżerowie nie są całkowicie bez winy. Brakuje im doświadczenia w obsłudze klientów P2P. Często nie potrafią ich prawidłowo skonfigurować i nieświadomie udostępniają foldery w rodzaju “Moich Dokumentów”. W ten sposób prywatne pliki trafiają do sieci.

Źródło: ArsTechnica

  Incydenty: Norwegia sprzyja piratom
  Orzecznictwo: Przeszukanie w celu znalezienia sprzętu do piractwa nielegalne
  Incydenty: Nielegalna baza danych abonentów TP
  Incydenty: Antypiraci wykorzystają dane z Lastfm?
  Wiadomości: Microsoft będzie cię śledził – dzięki Windows 7
  Orzecznictwo: Prywatność ważniejsza od ścigania za P2P
  Legislacja: Wysokie kary za niezgłoszenie bazy e-mailowej
  Wiadomości: Dane z firm wyciekają za sprawą pracowników
  Wiadomości: UOKiK nałoży kary za pop-upy?
  Wiadomości: Chińskie władze infiltrują Skype

· WIĘCEJ –>  
Komentarze