Dziś odbyło się w sprawie karnej posiedzenie pojednawcze: QUMAK S.A., giełdowa spółka informatyczna obsługująca duże banki, w tym PEKAO S.A. oskarżyła dziennikarza z paragrafów karnych o pomówienie i znieważenie. Tylko za to, że zadał – i to niepublicznie, bo mailem bezpośrednio do spółki – niewygodne pytania o bezpieczeństwo danych Klientów wspomnianego banku.

Te niewygodne pytania były o to, czy czasem nie doszło do naruszenia bezpieczeństwa poufnych danych klientów VIP banku PEKAO przy okazji utylizacji bankowych dysków twardych. Przekazane do utylizacji przez Qumak S.A. dyski ponoć wciąż zawierały poufne dane klientów banku. Dziennikarz Jarosław Jakimczyk, na podstawie swoich źródeł chronionych tajemnicą dziennikarską (w tym na uzyskanych z tych źródeł dokumentów), nabrał podejrzeń, iż duża giełdowa spółka informatyczna, Qumak S.A., obsługująca informatycznie m. in. bank PEKAO S.A., w ramach swoich usług dla tego podmiotu, mogła przekazać do utylizacji dyski zawierające wciąż wrażliwe dane klientów VIP wspomnianego banku.

Dziennikarz tylko pyta

Zadał więc niepublicznie, bo wysyłając maila bezpośrednio do spółki Qumak S.A., takie pytanie: „w jaki sposób doszło do sprzedaży przez nią twardych dysków komputerów, na których znajdowały się dane wrażliwe klientów banku Pekao

Źródło: (m. in.) wywiad z Jarosławem Jakimczykiem, który przeprowadził Błażej Torański, opublikowany na stronie SDP (Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich), opublikowany („napisano”) 03.10.2015 (18:16): Jakimczyk: wyciekły dane wrażliwe klientów VIP Banku Pekao. Z Jarosławem Jakimczykiem o tym, jak jedno pytanie może grozić ograniczeniem wolności lub grzywną rozmawia Błażej Torański (data dostępu 07.10.2015 godz. 11:50)

Uderz w stół, a nożyce się odezwą

Właśnie za to, spółka, za pośrednictwem renomowanej kancelarii prawnej, złożyła prywatny akt oskarżenia przeciwko Jarosławowi Jakimczykowi o czyny określone w art. 212 § 1 k.k. (pomówienie) oraz art. 216 § 1 Kodeksu karnego znieważenie (są to niestety w naszym kraju przestępstwa – występki, które można ścigać w trybie karnym – z oskarżenia prywatnego).

Prywatny akt oskarżenia

Qumak S.A. jako oskarżyciel prywatny oskarżył, dziennikarza Jarosława Jakimczyka, o to, iż „w okresie od dnia 16 lipca 2015 roku” pomówił Pokrzywdzonego (Qumak S.A.) o sprzedaż firmie XXX (zajmującej się utylizacją elektro-odpadów) twardych dysków komputerów, na których znajdowały się dane wrażliwe klientów VIP Banku Polska Kasa Opieki Spółka Akcyjna. Zdaniem oskarżyciela prywatnego, działającego przez pełnomocników, są to czyny określone w art. 212 § 1 kk (pomówienie) oraz 216 § 1 kk (znieważenie, zniewaga).

Pomówienie i znieważenie

Art. 212. K.K. (pomówienie)

§ 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

(… ⇒ zobacz pełną treść artykułu 212 k.k., Przestępstwa przeciwko czci i nietykalności cielesnej)

Art. 216. K.K. (znieważenie)

§ 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 2. Kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

(… ⇒ zobacz pełną treść artykułu 216 k.k., Przestępstwa przeciwko czci i nietykalności cielesnej)

Twierdzenia oskarżyciela

Jak podaje oskarżyciel, oskarżony jest redaktorem portalu internetowego (czasopisma) KompromatRP.pl. Oskarżony skierował na adres mailowy osoby zajmującej się relacjami inwestorskimi w giełdowej spółce Qumak S.A. wiadomość elektroniczną z informacją, iż na zamówienie jednego z ogólnopolskich tygodników przygotowuje publikację prasową, w związku z czym zadaje następujące pytanie: „W jaki sposób doszło do sprzedaży przez spółkę Qumak S.A. firmie XXX twardych dysków komputerów, na których znajdowały się dane wrażliwe klientów VIP Banku Polska Kasa Opieki S.A.

Oskarżyciel twierdzi, że pytanie zostało zadane z góry zadaną tezą, sugerującą, iż doszło do sprzedaży wspomnianych dysków, zawierających tajemnicę bankowa PEKAO S.A. Tymczasem według Qumak S.A. pokrzywdzony (= oskarżyciel, Qumak), w ramach działalności gospodarczej zawarł z firmą XXX umowę, której przedmiotem była utylizacja sprzętu komputerowego. Tym samym, zdaniem oskarżyciela, firma XXX miała doprowadzić do fizycznego zniszczenia przekazanej jej sprzętu komputerowego, zgodnie z obowiązującymi w tej materii przepisami. Zdaniem pokrzywdzonego-oskarżyciela, nie doszło do żadnej sprzedaży dysków. Podsumowując, zdaniem oskarżyciela zawarte w mailu dziennikarza twierdzenie (przypomnijmy, że zostało zawarte w formie pytania – RC), jest nieprawdziwe i szkaluje pokrzywdzonego (a zarazem oskarżyciela – Qumak S.A.). Zdaniem oskarżającej spółki dziennikarz przypisał jej nieprawdziwe zachowanie, co zdaniem oskarżyciela godzi w dobre imię pokrzywdzonego oraz kwestionuje fachowość świadczonych przez niego usług. W szczególności zadane przez dziennikarza pytania rzekomo „naraża Pokrzywdzonego na utratę zaufania niezbędnego do współpracy z branżą sektora bankowego, czy szerzej finansowego”. Oskarżyciel podnosi przy tym, że przestępstwo z art. 212 jest przestępstwem formalnym i nie jest w związku z tym istotne, że w chwili zarzucanego czynu nie doszło do jakiegokolwiek upublicznienia pytania dziennikarza oraz sugestii w nim zawartych. Powołuje się przy tym na pogląd Sądu Najwyższego, iż o zaistnieniu podstaw do odpowiedzialności karnej można mówić już wtedy, gdy sprawca zakomunikował przynajmniej jednej osobie, bądź w obecności co najmniej jednej osoby wiadomość o postępowaniu lub właściwościach innej osoby, mogących poniżyć ją w opinii publicznej, bądź też narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności. Pomówienie jest bowiem przestępstwem formalnym – „z narażenia” – dla jego dokonania nie jest wymagany skutek w postaci rzeczywistego poniżenia lub utraty zaufania przez pokrzywdzonego”. W akcie oskarżenia sam pokrzywdzony stwierdza, iż nie wie czy w dniu sporządzenia tegoż aktu doszło do szerszej publikacji treści rzekomo szaklujących pokrzywdzonego w zadanym przez niego mailowo pytaniu (wysłanym tylko do osoby zajmujących się w giełdowej spółce Qumak S.A. relacjami inwestorskimi).

Argumenty dziennikarza

Błażej Torański w powoływanym wcześniej wywiadzie z Jarosławem Jakimczykiem zapytał czy czasem rzeczywiście oskarżony nie złamał zasad sztuki zadawania pytań, zwłaszcza, że jest profesjonalnym dziennikarzem. Torański zapytał czy nie doszło czasem u Jakimczyka jednak do nieuzasadnionej presupozycji. Jakimczyk zaprecza. Twierdzi bowiem że ma fakturę, na której spóła Qumak występuje jako sprzedający, a jako kupujący podana jest właśnie firma prowadząca skup i utylizację tzw. elektrośmieci. Na pytanie dlaczego w takim razie spółka zaprzeczyła sprzedaży, dziennikarz stwierdził, że może tylko zgadywać, że jej władze wychodziły z założenia, iż nie znał on niektórych dokumentów. Tymczasem, jak twierdzi dziennikarz, pytanie było zgodne z arkanami sztuki zadawania pytań, gdyż wynikało ze zgromadzonej wiedzy i miało na celu weryfikację zebranych informacji przed publikacją. „Na etapie zbierania i sprawdzania informacji dziennikarz przecież nie zna pełnej prawdy” – argumentuje Jakimczyk. Zastanawia się (słusznie): „Ciekawe jakim cudem zadając pytania rzecznikowi spółki, zgodnie z prawem prasowym i – co podkreślam – niepublicznie, miałbym dać asumpt, żeby ktoś mógł tę spółkę podejrzewać o przestępstwa. Powtarzam, że konstrukcja pytania była pochodną zgromadzonej wiedzy wynikającej z dokumentów i jeśli ktoś chce narzucić pogląd, że było to zbudowane w stylu „Kiedy pan przestał bić swoją żonę?”, to jest to manipulacja, która ma na celu odwrócenie uwagi od istoty problemu, czyli bezpieczeństwa danych klientów banku”. Źródło: (m. in.) wywiad z Jarosławem Jakimczykiem, który przeprowadził Błażej Torański, opublikowany na stronie SDP (Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich), opublikowany („napisano”) 03.10.2015 (18:16): Jakimczyk: wyciekły dane wrażliwe klientów VIP Banku Pekao. Z Jarosławem Jakimczykiem o tym, jak jedno pytanie może grozić ograniczeniem wolności lub grzywną rozmawia Błażej Torański (data dostępu 07.10.2015 godz. 11:50)

Oblicza wolności słowa

Wiele jest procesów o granice wolności słowa. Jednak jest to głównie domena prawa cywilnego, dóbr osobistych (kodeks cywilny), norm konstytucyjnych etc. Czasem furtka wolność słowa jest nadużywana – odsyłam choćby do mojego ostatniego artykułu dotyczącego pozwu wrocławskiej lekarki przeciwko ZnanyLekarz.pl – obiektywna nieprawna i oszczerstwo uszło jak na razie pozwanej spółce na sucho właśnie pod hasłem wolność słowa (która przecież też ma swoje granice). OK. Ale w sprawie dziennikarki, m. in. o słowa, spieramy się jednak w ramach „cywilizowanej” ścieżki cywilnej realizacji roszczeń: o kasę, o cywilny zakaz dalszego naruszania dóbr osobistych (dalszego zniesławiania), o usunięcie skutków (np. przeprosiny, etc). Wyrok cywilny nawet niekorzystny dla pozwanego nie czyni go skazanym w sensie karnym (jak w przypadku oskarżenia w trybie karnym). Natomiast wyrok karny, choćby „w zawiasach” oznacza przypisanie statusu skazanego. Mając ten status nie można nawet zostać taksówkarzem – gdzie wymagane jest zaświadczenie o niekaralności. Rozumiecie różnicę w poziomie stygmatyzacji? Niestety w naszym (chorym?) kraju jest też furtka karna. Za słowa można dostać wyrok karny (i to niezależnie od ich szerszego zasięgi – wystarczy już „narażenie” na utratę zaufania). To ewenement w kraju, w którym tak długo o wolność≤ w tym wolność słowa walczyliśmy. Abstrahując jednak od generalnych poglądów na kwestie słuszności czy nie odpowiedzialności karnej za słowa, warto było opisać in concreto tą sprawę. Uważam, że nawet, gdy przepisy są złe, sędzia zawsze ma furtkę by wyważyć różne dobra, które są ważniejsze od formalnej penalizacji czynu (wolność słowa, prawo do krytyki, prawo kontroli społecznej nad publicznymi instytucjami). Jest wiele elementów w tej sprawie, które wyłączają bezprawność działania dziennikarza. Natomiast z punktu widzenia wizerunkowego akt oskarżenia, zamiast wyciszyć sprawę, wywołał tzw. efekt Barbary Streisand (Efekt Streisand). Brawo.

Dzisiejsze posiedzenie pojednawcze

Dziś na posiedzeniu pojednawczym, które się odbyło w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy, III Wydział karny, sędzia namawiał strony do pojednania. Pełnomocnik oskarżyciela prywatnego (Qumak S.A.) stwierdził, iż jest to możliwe, tylko o ile oskarżony odwoła swoje tezy. Tymczasem oskarżony dziennikarz Jarosław Jakimczyk stwierdził, iż nie jest to możliwe, gdyż zadawał tylko pytania i miał do tego prawo jako dziennikarz. Pytania też nie zawierały żadnej nieprawdziwej tezy czy nieprawdziwych sugestii (i były zadane wyłącznie bezpośrednio spółce – bez upublicznienia). Dziennikarz stwierdził, że on sam rozważa podjęcie środków prawnych (ochrona dóbr osobistych) w związku z tym, że oskarżyciel złożył zawiadomienie o przestępstwie, do którego w ogóle nie doszło (nieistniejącym). Natomiast sprawa karna stygmatyzuje go i to jego wiarygodność, jako rzekomo nierzetelnego dziennikarza, jest właśnie bezpodstawnie podważana. Podniósł, iż sprawa winna ulec umorzeniu. Na następnym posiedzeniu (13 listopada 2015 r.) sąd ma zdecydować, czy sprawa będzie umorzona, czy też rozpocznie się proces karny.

 

Komentarze