Serwis OdSiebie.pl nie ma nic wspólnego z legendarnym już wrocławskim serwisem OdSiebie.com. Wykorzystuje tylko bezprawnie jego nazwę. Jednak inną ciekawostką, poza żenującym wyglądem i funkcjonalnością oraz transferem na poziomie 10 kb/s jest fakt, że chce stosować chińskie prawo. Tymczasem jest to niedozwolone.

O manewrach ludzi którzy bezczelnie próbują odcinać kupony od sukcesu zamkniętego przez Policję wrocławskiego serwisu hostingowego pisałem już w tekście: OdSiebie powstanie jak Feniks z popiołów?.

Po tekście tym nagle ujawnił się właściciel przedstawiając się jako amerykańska firma. Równocześnie został dokonany transfer domeny z nieujawnionej osoby fizycznej właśnie na wspomnianą firmę. Ponadto na stronie zapowiadającej start serwisu znalazło się oświadczenie, że serwis nie ma nic wspólnego z wrocławską firmą.

Abstrahując od faktu, że takie oświadczenie nic nie zmienia w zakresie moich zarzutów co do naruszenia prawa do nazwy i ryzyka konfuzji (pomyłki) co do podmiotu rzeczywiście świadczącego usługi oraz żerowania na jego renomie wśród użytkowników sieci (nie będę już wnikał w niuanse prawnicze w tym zakresie), chcę poruszyć temat regulaminu „nowego” serwisu.

Oto bowiem na blipie pojawiły się wpisy, o tym, że serwis się nieźle zabezpieczył, bo firma z USA, serwery w Holandii a prawo do którego się odwołuje w relacjach z użytkownikami to prawo Chińskiej Republiki Ludowej. Sprytne, nie?

Wcale nie. Otóż, jeżeli umowa jest zawierana w sytuacji, gdy choć jeden podmiot jest spoza unii (amerykański dostawca usług – polski użytkownik) w relacjach kontraktowych jeżeli chodzi o reguły możliwości wyboru prawa właściwego, stosuje się polską ustawę za 1965 roku – prawo prywatne międzynarodowe.

Ustawa ta natomiast wyłącza wybór prawa właściwego, które w żaden sposób nie jest związane z umową (art. 25 par. 1 ppm). Chodzi o tzw. łącznik – np. obywatelstwa, miejsca zamieszkania strony lub miejsca wykonania umowy (i inne).

Łączniki nawiązują do różnych postaci więzi pomiędzy osoba fizyczną lub prawną a określonym obszarem prawnym. Zatem w relacjach umownych nie można wybrać sobie prawa właściwego „z kosmosu”.

Można się tylko domyślać intencji twórców kontrowersyjnego serwisu: wybierzemy prawo chińskie i mamy z głowy wszelkie problemy prawne. Nie jest to na szczęście (m. in. dla użytkowników) prawdą.

Podobnie jak serwis nie do końca może uniknąć np. kłopotów w związku z ewentualnymi naruszeniami prawa autorskiego (ewentualnie innych praw osób trzecich). Przynajmniej dopóki jest pod polską domeną. Uważam bowiem, że dopóki mamy do czynienia z polskim rejestratorem narodowym w sprawach związanych z ewentualnymi bezprawnymi działaniami pod polską domeną stosujemy polskie prawo a w szczególności m. in. ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną. A ta daje odpowiednie narzędzia dla osób trzecich w związku z naruszeniami ich praw.

UŚCIŚLENIE (2010-12-08)

Nie twierdzę, że serwery mają jakieś limity transferu. Podaną wartość podałem w oparciu o ściągnięty wczoraj z serwisu na próbę plik video o rozmiarze ok. 5MB. Maksymalny transfer jaki osiągnąłem w trakcie pobierania to było właśnie ok. 10 KB/s (mam na to stosowne logi z pobierania). Dziś przed południem powtórzyłem próbę na ponad trzystu megabajtowym pliku i transfer osiągał wartości w granicach 240 KB/s.

Co do zarzutów pojawiających się w komentarzach, iż nie jestem konsekwentny w swoich poglądach, spieszę z wyjaśnieniem, iż w niniejszym artykule wcale nie zrzekam się poglądów przedstawionych w artykule pt. Prokurator nie powinien blokować domeny wywołującej „nielegalny serwis”…

Należy przede wszystkim rozróżnić dwie sytuacje. Pierwsza, kiedy domena wywołuje treści naruszające prawo. Wtedy od rejestratora można moim zdaniem żadać zablokowania samego przekierowania na te treści. Jendak nie powinno się pozbawiać właściciela domeny całkowicie władztwa nad nią – powinien mieć prawo zmiany przekierowania na treści, które nie naruszają prawa (dlatego uważam, że całkowite blokowanie przez prokuraturę domen jest w pewnych przypadkach nadużyciem).

Druga sytuacja to taka, gdy sama domena (nazwa) narusza czyjeś prawa. Wtedy oczywiście jak najbardziej można żadać zablokowania domeny od rejestratora pod rygorem odpowiedzialności tegoż rejestratora (niezależnej od odpowiedzialności bezpośredniego naruszyciela – właściciela domeny) za fakt, iż utrzymuje dla kogoś domenę z naruszeniem praw osób trzecich – sytuacja zupełnie analogiczna jak przy hostingu (art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną).

Incydenty: OdSiebie powstanie jak Feniks z popiołów?
Prokurator �nie powinien blokować domeny wywołującej „nielegalny serwis”…
Wiadomości: Reserved zawarło ugodę w sprawie plagiatu na koszulce?
Opinie: Opłaty za cyfrówki – wydawcy faworyzowani?
FELIETON: Granica między inspiracją a plagiatem
Opinie: Zbiorowy pozew przeciw Chomikuj?
Incydenty: Reserved oskarżone o plagiat na koszulce
Incydenty: Policyjna akcja przeciw użytkownikom odsiebie.com (akt.)
Opinie: Map1 pozywa za mapy i krytykę swojej polityki biznesowej
Orzecznictwo: RapidShare nie odpowiada za działania użytkowników
Opinie: Serwisy z linkami i hostingiem są legalne!
FELIETON: Piractwo komputerowe się opłaca!

 

Komentarze