Pisałem niedawno o ważnych wyrokach Sądu Okręgowego i Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie Giertych kontra Axel Springer, wydawca Faktu i administrator strony Fakt.pl. Uważam, że tezy obu wyroków były słuszne, a mianowicie komentarze pod artykułami nie są elementem prasy, a częścią społecznościową serwisu, który sam w sobie może zawierać artykuły prasowe (redakcyjne), które jednak należy wyraźnie odróżnić od komentarzy. Wczoraj Sąd Najwyższy uwzględnił skarge kasacyjną Giertycha (jest to nadzwyczajny środek zaskarżenia prawomocnego już wyroku Sądu Apelacyjnego).
O sprawie pisałem też nieadawno w kontekście szumu medialnego wobec faktu, iż ostatnio mec. Giertych złożył również skargę do Trybunału Konstytucyjnego dotyczącą kluczowych dla odpowiedzialnosci administratora za komentarze w serwisie przepisów ustawy o świadczeniu usłig drogą elektroniczną (a w szczególności chodzi o art. 14 tejże ustawy).
Myślę, że najważniejsze tezy wyroków I i II instancji (SO i SA w Warszawie), to:
- Należy przypisać inny status prawny części redakcyjnej portalu (zawierającej artykuły prasowe – RC), a inny części zawierającej komentarze internautów, stanowiącej tzw. forum internetowe, nawet jeżeli komentarze te zostały wywołane artykułem prasowym umieszczonym przez autora portalu /hosting provider/. – tak Sąd Okregowy w Warszawie
- Należy na wstępie odróżnić dwie świadczone przez stronę pozwaną usługi w sieci: nieodpłatnego udostępnienia przez nią informacji w formie dziennika w wersji elektronicznej Fakt.pl. oraz usługę nieodpłatnego udostępnienia portalu dyskusyjnego (do pierwszej usługi mają zastosowanie przepisy prawa prasowego, do drugiej już nie, ma do niej natomiast zastosowanie ustawa o świadczeniu usług drogą elekroniczną – RC) – tak potwierdził Sąd Apelacyjny w II instancji
- Pozwany nie może odpowiadać za umieszczenie obraźliwych komentarzy , a jedynie za ich nieusunięcie, po uzyskaniu pozytywnej wiedzy o bezprawnym ich charakterze (czyli nie może odpowiadać za naruszenie dóbr osobistych, tylko za ewentualną szkodę na zasadach ogólnych, co jest zupełnie inną zasadą odpowiedzialności; teza ta koresponduje z główną tezą wyroku w sprawie Map1, zob.: Ważny wyrok w sprawie Map1 vs forumprawne.org)
Więcej tez z obydwu wyroków można znaleźć tutaj (tam też sygnatury). Natomiast wyroki oraz fakt skargi do TK, skomentowałem w artykule pt. Komentarze pod artykułem prasowym w Internecie to nie prasa, dlatego wydawca może wyłączyć odpowiedzialność za obraźliwe wpisy (wyrok w sprawie Giertycha). Wczoraj (piątek, 10 stycznia 2014 r.) Sąd Najwyższy rozpoznał skargę mec. Giertycha do Sądu Najwyższego na prawomocny już wyrok Sądu Apelacyjnego w sprawie. Skarga kasacyjna to nadzwyczajny srodek zaskarżenia, przysługuje tylko w niektórych sprawach i SN ją rozpoznaje wtedy gdy uznaje, że w sprawie wystąpiło istotne zagadnienie prawne. Na rozprawie przed Sądem Najwyższym pełnomocnik mec. Giertycha (zatem mecenas występował za pośrednictwem innego mcecenasa) uparcie podtrzymywał tezy z procesu przed Sądem Okręgowym i Apelacyjnym w Warszawie, że komentarze pod internetowymi wersjami artykułów prasowych powinny być traktowane jak listy do redakcji, a więc wydawca, Axel Springer, powinien odpowiadać za ich treść. Jak widać, nie przekonała go poodniesiona w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego teza z wyroku Sądu Najwyższego z dnia 28 IX 2000 r. wydanego w sprawie V KKN 171/98, iż listy do redakcji stanowią materiał prasowy „pod warunkiem, że przesłane zostały do redakcji w celu ich opublikowania. Za publikacje materiałów prasowych odpowiedzialność ponosi redaktor naczelny. Opublikowanie listu do redakcji poprzedzać więc musi wymagane w art. 12 ust. 1 Prawa prasowego szczególnie staranne i rzetelne sprawdzenie informacji zawartych w liście do redakcji. ” Chodzi zatem o to, że odpowiedzialność można przypisać wydawcy tylko wtedy, gdy wybiera listy do redakcji i podejmuje decyzję o ich publikacji. Nie ma takiej sytuacji przy komentarzach nie redagowanych i publikowanych niejako automatycznie (przy czym moderacja techniczna, a nie merytoryczna jest oczywiście nieistotna – często komentarze są np. filtrowane pod kątem słów obraźliwych, czy spamu, co oczywiście zazwyczaj jest też łatwo obchodzone przez komentujących).
Jak słusznie moim zdaniem twierdził pełnomocnik Ringer Axel Springer, komentarze pod artykułem prasowym nie mogą być tym samym co listy do redakcji, bo wydawca nie zapoznaje się z nimi przed publikacją na stronie i aktywnie nie dokonuje wyboru merytorycznego które z komentarzy będą publikowane, a które nie.
Mimo powyższych argumentów Sąd Najwyższy uwzględnił jednak skargę kasacyjną Romana Giertycha (sygnatura sprawy I CSK 128/13). Zdaniem sędziego Jana Górtowskiego, skoro w komentarzach znalazły się wulgaryzmy, które system powinien był (standardowo) automatycznie usunąć, ale nie usunął, to należy domniemywać, że wydawca serwisu internetowego mógł jednak wiedzieć o obraźliwych komentarzach. Jeżeli wiedział, to ponosi odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych.
Jak się należy domyślać, Sąd Najwyższy posłużył się tu tzw. domniemaniem faktycznym z art. 231 kpc (Kodeksu postępowania cywilnego): Sąd może uznać za ustalone fakty mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, jeżeli wniosek taki można wyprowadzić z innych ustalonych faktów (domniemanie faktyczne). Widocznie uznał, że musiało dojść do „ręcznej manipulacji” przy komentarzach, skoro filtry przepuściły wulgaryzmy standardowo usuwane. Pytanie jednak, czy jest to nadal świadectwo pozytywnej wiedzy, która stanowi przesłankę obowiązku usunięcia z art. 14 uśude. Moim zdaniem niekoniczenie. Ponieważ w polskiej ustawie, inaczej niż w niektórych innych krajach UE, przesłanką jest tylko wiedza a nie np. ogólna świadomość (chodzi o sposób implementacji tzw. dyrektywy o handlu elektronicznym).
Sąd Najwyższy przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia Sądowi Apelacyjnemu uznał, że SA powinien dokładniej zbadać relacje pomiędzy prawem prasowym a ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną (tzw. usude lub uśude).