Najważniejsza dla telekomunikacyjnego rynku ustawa nie ma szczęścia. Jej nowelizacje przez dwa lata bezskutecznie próbował stworzyć rząd PiS, a i po zmianie władzy udało się uchwalić tylko tzw. część unijną ustawy, dostosowującą polskie prawo do prawa wspólnotowego. Weszła ona w życie w lipcu tego roku.
reklama________________________________________________________________
Wciąż jednak czekamy ma zasadniczą część nowelizacji, zawierającą m.in. wiele zapisów korzystnych dla abonenta. Znajduje się w niej choćby regulacja nakładająca wysokie kary na spamerów i zwiększająca prawa konsumenta w sporze z operatorami. Ustawa ma też wprowadzić bardzo ważny zapis o rozstrzyganiu sporów między operatorami a konsumentami przez prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Dziś spory rozstrzyga albo sąd polubowny, przed którym operator nie musi stawać, albo sądy powszechne. Teraz konsument miałby prawo wyboru: albo pójdzie do sądu, albo skorzysta z możliwości rozstrzygania sprawy przez prezesa UKE. Operator musiałby się stawić w Urzędzie i poddać rozstrzygnięciu. Prawo miało szanse wejścia w życie jesienią 2010 r. Ale tak się nie stanie. - Ustawa jest uzgodniona międzyresortowo, nie ma do niej uwag, czeka tylko na akceptację Komitetu Rady Ministrów. Podjęłam jednak decyzję, by przerwać prace - przyznaje Magdalena Gaj, wiceminister infrastruktury, odpowiedzialna za ustawę. Skąd taka decyzja? - Kilka tygodni temu Komisja, a potem Parlament Europejski, przyjęły pakiet telekomunikacyjny. To cztery dyrektywy, które - choć nie zawierają przełomowych zapisów - zmieniają praktycznie każdy artykuł naszej ustawy - tłumaczy minister Gaj. Najważniejszą przeszkodą dla przyjęcia polskiego prawa w obecnym kształcie jest powołanie do istnienia organu BEREC zrzeszającego regulatorów europejskich. Regulator krajowy - w naszym przypadku UKE - będzie musiał z nim konsultować niemal każdą decyzję regulacyjną. - Stanęłam przed dylematem: czy iść dalej z prawem telekomunikacyjnym, czy zatrzymać je na końcowym etapie, wycofać i zmieniać? - zaznacza minister. Gdybyśmy w styczniu lub w lutym przyszłego roku wysłali przygotowane już prawo telekomunikacyjne do Sejmu, to ustawa wchodziłaby w życie w październiku 2010 r., a niektóre zapisy dopiero w styczniu 2011 r. Tymczasem od listopada Sejm zajmowałby się już kolejną nowelizacją - wyjaśnia Magdalena Gaj. Ekspert rynku telekomunikacyjnego Tomasz Kulisiewicz z firmy doradczej Audytel ocenia postępowanie rządu pozytywnie. - To rozsądna decyzja. Uchwalanie za wszelką cenę nowelizacji, którą i tak za chwilę trzeba by zmieniać, byłoby działaniem pozbawionym racjonalnych podstaw. Z ustawą, którą mamy, da się funkcjonować kilka miesięcy dłużej - zapewnia Kulisiewicz. Rząd przekonuje, że opóźnienia nie postawią Polski po raz kolejny przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. - Przepisy związane z wykonaniem wyroku ETS, a dotyczące zmiany definicji abonenta, będą nadal procedowane, i to pilnie, ponieważ musimy wykonać wyrok wiosną 2010 r. - podkreśla minister Gaj. Źródło: Gazeta
TAGI: spam, społaczeństwo informacyjne, technologie, prawo telekomunikacyjne Procesy: Burger King pozwany za... SMS-aIncydenty: W świetle prawa Sztab Antypiracki nie spamuje?
Orzecznictwo: Facebook - 711 mln $ odszkodowania od spamera
Incydenty: Śmierć Swayze'go pobudziła aktywność spammerów
Incydenty: Chiny ograniczą wysyłanie SMS-ów
Legislacja: Wysokie kary za spam wkótce w Polsce
O spamie w Genewie
Wiadomości: Chiński eksport amerykańskiego spamu
Legislacja: Prawo antyspamowe w Australii
Orzecznictwo: W USA też wolno blokować spam