Każdy komputer podłączony do Internetu, ma swój adres, zapisany w postaci zestawu cyfr. Dla przykładu, adres komputera, na którym znajduje się strona internetowa Ministerstwa Sprawiedliwości to 195.187.152.14. Adres komputera, na którym znajduje się strona internetowa Kancelarii Premiera to 91.198.194.15 Aby ułatwić korzystanie z Internetu i nie zmuszać jego użytkowników do zapamiętywania takich kombinacji, do danego ciągu cyfr możemy przypisać na nazwę słowną lub słowno-liczbową, łącząc ową nazwę z danym komputerem.

Chcąc odwiedzić stronę Sądu Najwyższego wystarczy zatem wpisać www.sn.gov.pl, a jeśli chcemy zajrzeć na stronę Kancelarii Premiera: www.premier.gov.pl. Pojedyncza nazwa może być przypisana tylko do jednego komputera (adresu). Rejestracją nazw domen i łączeniem ich z komputerami (których adresy podają podmioty wnoszące o rejestrację domeny) zajmują się powołane specjalnie w tym celu organizacje. Na najwyższym międzynarodowym szczeblu jest to ICANN , która w 1998r. przejęła te zadania od rządu Stanów Zjednoczonych. W Polsce zajmuje się tym NASK , jednostka badawczo-rozwojowa, utworzona na podstawie zarządzenia Przewodniczącego Komitetu Badań Naukowych, nadzorowana przez ministra właściwego ds. nauki.
Wraz z rozwojem i wzrostem popularności Internetu jego użytkownicy zauważyli, że „posiadanie” dobrego adresu internetowego może przynosić rozmaite profity. Na gruncie prawnym owo „posiadanie” to uprawnienie (wynikające z umowy rejestracyjnej z NASK) by dana nazwa domeny kierowała na wskazany przez nas komputer. Zgodnie z internetowym prawem zwyczajowym, rejestracja nazw domen odbywa się na zasadzie first come, first served, czyli kto pierwszy ten lepszy. Jeśli zatem dwóch panów Kowalskich złoży wniosek o rejestrację domeny www.kowalski.pl, to umowa zostanie zawarta z tym, który pierwszy złożył wniosek. Problemy zaczynają się w chwili, gdy inne podmioty twierdzą, że korzystanie z domeny przez dotychczas uprawnionego narusza ich prawa.
Jednym ze sposobów rozwiązania takiego sporu jest oczywiście droga sądowa. Innym, promowanym przez wspomniane wyżej organizacje, jest sądownictwo polubowne. Niniejszy artykuł przedstawia orzecznictwo jednego z takich sądów.

I.
Sąd Polubowny ds. domen internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji powstał w 2003. Jest stałym sądem polubownym w rozumieniu przepisów kodeksu postępowania cywilnego. Został powołany w celu rozstrzygania sporów o naruszenie praw w wyniku rejestracji nazwy domeny internetowej z zakończeniem „.pl”. W chwili obecnej zrzesza 30 arbitrów – prawników legitymujących się tytułem adwokata, radcy prawnego, rzecznika patentowego lub doktora nauk prawnych.
Sąd ten jest jednym z trzech sądów polubownych działających przy instytucjach, które łączą z NASK porozumienia o współpracy w zakresie rozstrzygania Sporów. Pozostałe to Sąd Arbitrażowy przy Krajowej Izbie Gospodarczej w Warszawie i The World Intellectual Property Organization Arbitration and Mediation Center. Jak wskazuje NASK, ta ostatnia instytucja jest właściwym sądem w przypadku zgłaszania sporów, w których dwie strony posiadają miejsce zamieszkania lub siedzibę poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej.

II.
Do Sądu Polubownego ds. domen internetowych od 2003 roku wpłynęły 393 wnioski o wszczęcie postępowania arbitrażowego. W co trzecim przypadku strona pozwana nie wyraziła zgody na rozstrzygnięcie sporu przez Sąd Polubowny. Ponieważ rejestracja domeny zawierana jest w formie umowy z NASK, rejestrujący jest związany regulaminem tej instytucji, który stanowi, że w takiej sytuacji dochodzi do wypowiedzenia umowy rejestracyjnej, z zachowaniem 3-miesięcznego terminu wypowiedzenia. Ze względu na brak dostępu do dokumentów źródłowych nie udało mi się ustalić w jaki sposób rzeczywiście zakończyły się te sprawy. W kolejnych 111 sprawach (28%) nie wszczęto postępowania z powodu cesji, rezygnacji powoda lub braku danych abonenta domeny. Z pozostałych 150 spraw, którymi Sąd zajął się merytorycznie, 10 zakończyło się ugodą, 100 wyrokami, 13 zostało umorzonych, zaś 27 wciąż jest w toku.
Niniejszy artykuł został napisany w oparciu o 47 orzeczeń Sądu Polubownego, opublikowanych na stronie internetowej Sądu. Stanowi to niemal połowę wydanych wyroków, a więc jest to liczba, która pozwala na pewne uogólnienie zauważonych trendów.

III.
Pierwszą informacją, na którą warto zwrócić uwagę, jest średni czas trwania postępowania. Średni czas rozstrzygnięcia sprawy przed Sądem Polubownym wynosi 156 dni. Najkrótsze postępowanie trwało zaledwie 57 dni, zaś najdłuższe niemal rok – 358 dni. Połowa analizowanych postępowań trwała krócej niż 128 dni. Dla porównania, według raportu Doing Business 2010, średni czas postępowania sądowego w Polsce od złożenia pozwu do chwili wydania wyroku wynosi 670 dni. Postępowanie przed Sądem Polubownym trwa więc ponad 4 razy krócej. Dane te potwierdzają powszechne przekonanie o szybszym rozpoznawaniu spraw przez sądy polubowne. Takie założenie przyświecało Arturowi Piechockiemu, prawnikowi NASK, współtwórcy Sądu Polubownego: „Szybkość wymiany informacji w Internecie wymaga procedur umożliwiających rozstrzygnięcie sporu w krótkim terminie, stąd rozwiązaniem lepszym niż długotrwałe postępowania przed sądami państwowymi stały się alternatywne sposoby rozstrzygania sporów.”
Ciekawie prezentuje się charakterystyka uczestników postępowania. Inicjatorami postępowań w zdecydowanej większości są osoby prawne – tak jest w ponad 75% przypadków. Najczęściej są to spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Odwrotna sytuacja ma miejsce w przypadku pozwanych. 68% z nich to osoby fizyczne. Jedynie w 15 przypadkach (32%) stroną pozwaną była także osoba prawna. Wydaje się jednak, że bardziej istotne jest, że aż 75% pozwanych to przedsiębiorcy – pozwani bardzo często prowadzą zatem działalność gospodarczą, choć nie zawsze robią to w formie osoby prawnej. Można zatem przyjać, że większość sporów o domeny toczy się pomiędzy podmiotami profesjonalnymi. Blisko 25% pozwanych to osoby fizyczne, nie prowadzące działalności gospodarczej.

IV.
Istotą postępowania przed Sądem Polubownym jest rozstrzygnięcie czy pozwany, w wyniku zawarcia umowy rejestracyjnej z NASK o utrzymywanie nazwy domeny internetowej, naruszył prawa powoda. Żądanie stwierdzenia naruszenia praw przez pozwanego jest niezbędnym elementem pozwu wnoszonego do Sądu Polubownego. Pozostałe wymagane elementy pozwu to oznaczenie stron, przytoczenie okoliczności faktycznych uzasadniających żądanie, wskazanie dowodów na przytoczone okoliczności i wskazanie osoby arbitra. Sąd uznał, że prawa powoda zostały naruszone w 70% rozpatrywanych spraw.
Zgodnie z art. 1194 kodeksu postępowania cywilnego „sąd polubowny rozstrzyga na podstawie prawa właściwego dla danego stosunku prawnego”. W zdecydowanej większości przypadków Sąd Polubowny opiera się na przepisach powoływanych przez powoda, jednak są i takie orzeczenia, w których Sąd z własnej inicjatywy sięga do odpowiednich regulacji.
Ogółem, na 47 orzeczeń, sąd uznał że doszło do naruszenia praw powoda w 33 przypadkach, czyli w 70% spraw.
Przepisami na które przytacza się najczęściej są regulacje Ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Powoływano się na nią w 80% spraw. Niemal równie często, bo w 70% postępowań podnoszone były zarzuty naruszenia przepisów ustawy Prawo własności przemysłowej .
W 36% spraw powód podnosił zarzut naruszenia art. 431-10 KC . Sąd uznał te zarzuty za słuszne w ponad 90% przypadków, co świadczy o tym, że przedmiotowe przepisy, jeśli znajdują zastosowanie, są skuteczną bronią w sporach o domeny.
Pozostałe przepisy Kodeksu cywilnego były podnoszone jedynie w co 6 sprawie (17%) i były to przeważnie regulacje dotyczące ochrony dóbr osobistych. Na przepisy prawa nie przytoczone powyżej powołano się w zaledwie 3 przypadkach, dotyczących zagadnień z zakresu prawa autorskiego i prasowego.

V.
Jak wynika z powyższego zestawienia, główną podstawą orzeczeń Sądu Polubownego są przepisy ustawy Prawo własności przemysłowej, Ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów oraz Kodeksu cywilnego. Warto zwrócić uwagę, że oparcie orzeczenia na dwóch pierwszych wymienionych ustawach wymaga pewnych warunków wstępnych.
W przypadku prawa własności przemysłowej niezbędnym elementem jest istnienie po stronie powoda prawa ochronnego na znak towarowy zarejestrowany w Urzędzie Patentowym. Są jednak wyroki, w których arbiter zdecydował o przyznaniu ochrony na znak, w sprawie którego Urząd Patentowy nie wydał jeszcze decyzji. Warto także zauważyć, że orzecznictwo Sądu nie jest jednolite jeśli chodzi o charakter znaku towarowego. Część arbitrów przyznaje ochronę wszystkim znakom towarowym (w tym znakom słowno-graficznym) zawierającym w sobie słowo (słowa) użyte w nazwie domeny, o prawo do której toczy się spór. Część zaś, i jest to pogląd moim zdaniem prawidłowy, uznaje że z ochrony może korzystać wyłącznie słowny znak towarowy. Jeszcze innym aspektem na tle którego ujawniają się różnice w orzecznictwie jest rozważanie (lub nie) przez arbitrów zakresu klas w jakich dany znak podlega ochronie i rozstrzyganie w oparciu także i o tę przesłankę.
Poszczególni arbitrzy różnią się także, jeśli chodzi o ocenę zarzutów dotyczących naruszenia prawa do firmy czy renomy. Niektórzy uznają dowody w oparciu wyłącznie o ocenę sądu, inni zaś oczekują udokumentowania zarzutów strony powodowej w postaci wyników badań, analiz czy statystyk odwiedzin danej domeny.
Kolejne różnice w orzecznictwie znajdziemy także przy okazji oceny legitymacji biernej pozwanego na gruncie ustawy Prawo własności przemysłowej oraz Ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Niektórzy arbitrzy uznają, że oferowanie możliwości odkupienia praw do domeny lub oferta jej wydzierżawienia wystarcza do uznania strony powodowej za przedsiębiorcę, inni zaś stawiają dalej idące wymagania.

VI.
Niestety, brak jednolitości orzeczeń nie jest jedynym zarzutem, jaki można skierować wobec Sądu Polubownego. Rzetelną analizę orzecznictwa utrudnia bardzo daleko idąca poufność. Nawet w wyrokach opublikowanych potrafią być zatajone takie informacje jak data złożenia pozwu, data wydania wyroku czy nawet nazwisko arbitra rozpatrującego sprawę. Nieujawnianie danych strony powodowej lub pozwanej w sytuacji gdy ujawniona zostaje sporna domena, jednoznacznie identyfikująca którąś ze stron, również wydaje się ograniczeniem idącym zbyt daleko.
Poufność orzeczeń w sprawach trafiających przed Sąd wskutek zapisu, do którego strony są niejako przymuszane regulaminem NASK, jest osobnym zagadnieniem. Wymaga przemyślenia czy wszystkie zasady według których funkcjonują sądy polubowne rozstrzygając spory prywatne, poddane pod rozpatrzenie na skutek nieprzymuszonej woli obu stron, powinny mieć takie samo zastosowanie w sytuacji, gdy zapis na Sąd jest niejako administracyjnym nakazem wynikającym z regulaminu NASK – a więc instytucji państwowej. We mnie utajnianie orzeczeń i treści postępowania budzi mieszane uczucia.
Wątpliwości można mieć także w sytuacji, gdy arbiter sądu występuje (w innej co prawda sprawie), jako pełnomocnik jednej ze stron. Trudno o zaufanie do rozstrzygnięcia wydanego przez osobę, która zawodowo zajmuje się reprezentowaniem drugiej strony sporu. Regulamin Sądu przewiduje wprawdzie instytucję wyłączenia arbitra , jednak z powodu wspomnianego wyżej braku dostępu do dokumentów źródłowych nie wiadomo czy strony podejmowały takie próby.

VII.
Działalność Sądu Polubownego ds. domen internetowych jest interesującym materiałem do analizy. Sąd Arbitrażowy przy Krajowej Izbie Gospodarczej nie publikuje żadnych wydawanych orzeczeń, zaś orzecznictwo sądów powszechnych jest w tej materii więcej niż skromne. Sąd Polubowny wytycza zatem potrzebne zarówno doktrynie jak i praktyce kierunki wykładni i interpretacji.
Rosnące znaczenie Internetu powoduje, że pojawia się coraz więcej prac poświęconych prawnym aspektom tego medium. Pozwala to mieć nadzieję, że toczące się dyskusje i polemiki wpłyną pozytywnie na świadomość prawną użytkowników Internetu oraz praktyków prawa. Przedstawione powyżej zagadnienia mogą zaś być ciekawym przyczynkiem do dyskusji.

 

Jakub Bartosiak

#REF! #REF!

Komentarze