Kilka lat temu cytowałem Buzza Aldrina, pierwszego człowieka na Księżycu: „Miały być loty na Marsa a dostałem Facebooka”. Teraz wciąż nie latamy na Marsa, ale mamy Ai. Sztuczna inteligencja. Czy to coś zmienia? I tak, i nie. Prawne ekonomiczne i społeczne aspekty sztucznej inteligencji (Ai) – FELIETON.
Oczywiście tytuł mojego felietonu jest parafrazą egzystencjalnego pytania zadanego w Hamlecie Shakespeare’a: „To be or not to be. That is the question”. Czyli „Być czy nie być? Oto jest pytanie!”. Zatem czy jesteśmy w stanie żyć bez Ai? Czy będziemy w stanie żyć? I co życie z rozwijającym się Ai zmienia. W stosunkach prawnych, społecznych, ekonomicznych? Co zmienia w nas?
Kilka lat temu cytowałem Buzza Aldrina, pierwszego człowieka na Księżycu, który przekąsem, przewrotnie z dużą nutą rozczarowania tak ocenił współczesny rozwój cywilizacjim technologii i nauki: „Obiecywaliście loty na Marsa a dostałem Facebooka”. Teraz wciąż nie latamy jeszcze na Marsa, ale mamy Ai. Sztuczna inteligencja. Czy to coś zmienia? I tak, i nie.
Sztuczna inteligencja to świetne narzędzie. Wciąż niedoskonałe. Może ułatwić≥ prace czy wspomóc Twoją kreatywność. Ale nie zastąpi Twojego talentu, czy Twojej pracy. Umiejętności.
Ci którzy tak myślą, zostaną wcześniej czy później zdemaskowani. Zawiodą się. Inni z ostrożnością mogą wykorzystać wciąż jeszcze jednak ograniczony potencjał Ai.
Jimmy Hendrix był wirtuozem gitary nie dlatego, że spomaga się dragami. Miał talent. Podobnie Ai nie „wytworzy” w Tobie talentu, pracowitości, sukcesu. Może dać Ci wsparcie czy stać się narzędziem do odkrycia nowych pokładów talentu czy produktywności w Tobie. Na pewno bezpieczniejszym niż narkotyki. Choć, podejrzewam, że Ai może też mieć swój potencjał uzależniający. Jak wszystko, co stosujemy bez krytycznie i bez umiaru.
Ai to też nowe wyzwania prawne i socjologiczne. Na pewno już zaczyna mocno wpływać na stosunki społeczno-ekonomiczne, na nowoczesną gospodarkę opartą na wiedzy (knowledge ekonomy). Tak jak wpłynęła na nas rewolucja internetowa i informacyjna, gdzie dobra materialne są wypierane przez tzw. dobra informacyjne, o czym zresztą swojego czasu napisałem książkę (Prawne i ekonomiczne aspekty dóbr informacyjnych).
Chat GPT jednak nie odwali za nas roboty. Owszem koledzy po fachu, przekonują np. że jest w stanie zreferować nam długi tekst, wyciągnąć akcenty. Czasem sprytnie nawet odpisać za nas na maila. Ale nie zabierze nam roboty.
Dlaczego? Dlatego, że to samo możemy znaleźć szukając w internecie. Np. Wzorce pism, umów, czy jakieś gotowe materiały, które być może pomogą nam zacząć. Dadzą punkt wyjścia. Lub pomogą w puencie.
Dla przykładu jakiś czas temu musiałem napisać w pewnej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Przyznam szczerze bardzo mi się nie chciało. NIe mogłem się do tego zabrać, zwłaszcza, że sprawa akurat miała charakter osobisty. Chodziło mi to pogłowie i głosowo opowiedziałem dosłownie między światłami w aucie cała sytuacje chatowi. Językiem potocznym wspominając że ma to być zawiadomienie do prokuratury w takiej a takiej sprawie.
I dostałem całkiem sensowny wzór z wypełnionymi istotnymi dla danego przestępstwa detalami, zatem nie anonimowy czy na inne dane, jakbym znalazł zapewne w internecie czy we wzorach w LEXsie. Ba, nawet była lista załączników, dowodów, jaki powinienem załączyć dla danego przestępstwa. Też dosyć skonkretyzowanych. Tam, gdzie Ai nie dostałą szczegółów były wykropkowania. Nawet layout pisma był odpowiednio skrojony, jak na oficjalne pismo prawne.
Czy zrobiło to robotę za mnie? Nie. Ale pomogło w robocie. Pomogło choćby zacząć i łatwiej było mi uzupełniać punkty pisma tym, co wytworzyła moja prawdziwa inteligencja i wiedza prawnicza. Pomogło też w aspekcie emocjonalnym, który był barierą żeby zacząć. Zbytni wręcz formalizm pisma pomógł mi odciąć się emocjonalnie od sprawy i odkroić bolesne aspekty osobiste związane z zawiadomieniem. Powstrzymał mnie przed wycieczkami w elementy nieistotne do sprawy, a ze względów osobistych emocjonalne. Ostatecznie pismo, które wyszło było zwięzłe i na temat. Czy napisała je za mnie sztuczna inteligencja? Nie.
Sztuczna inteligencja nie potrafi odróżnić wschodu od zachodu słońca. Jest zbyt mechaniczna. Czasami ma nawet problem z odróżnieniem płci na zdjęciu. Czy z rozpoznaniem prostych przedmiotów, gdy są w nieoczywistym kontekście. Choć osobiście korzystam mając terabajty wspomnień na zdjęciach czy filmach. Pomaga segregować. Choć nie zawsze idealnie.
Ai staje się elementem naszej tożsamości. Już wcześniej zwłaszcza płeć piękna często nieudolnie próbowała poprawiać swoje zdjęcia z wakacji czy zdjęcia profilowe. Obecnie możliwości są takie, że metamorfozy mogą być ultra realistyczne. Można się odmłodzić tu dodać, tu odjąć. Z Pobierowa zrobić w tle Maiami Beach czy z wrocławskiego Sky Tower w tle swojego selfie zrobić wieżę Eiffla. I to tak, że trudno znaleźć manipulację. I nie trzeba mozolnie używać tzw. lassa w photoshopie.
Dużo bawię się Ai w filmach czy fotografii. CZasami dla sztuki czasami dla czystej zabawy. I gdy pojawiłem się na mediach społecznościowych młodszy, lepiej umięśniony, czy bardziej wytatuowany, dostawałem pytania czemu ukrywam się pod Ai. Odpowiadałem, że bawię się tylko, zgodnie z prawdą, bo przecież bez problemu można tez znaleźć jak naprawdę wyglądam. Ale wiem, że niektórzy próbują na tym budować swoją tożsamość w mediach. A na profilach randkowych trudno będzie odgadnąć jak ktoś wygląda. Wiadomo, zwłaszcza kobiety chcą często wiele poprawiać. I to nie dla zabawy. Czy potrzebnie? Ja wół≥ę szczerość. I real. No i wygląd to nie wszystko. Choć na początku często oceniamy po powierzchowności. I niektórzy wolą nakręcać oczekiwania. Choć real zawsze zweryfikuje Ale nie każdy chce konfrontacji w realu.
Czyli osiągamy to co mogliśmy często łatwiej i bez umiejętności. Bez opanowania Photoshopa. Technik wycinania obiektów, warstw, zmiany tła. TYlko po co? Dla zabawy? Dla sztuki? Jasne! Ale ostatecznie musimy się skonfrontować z tym, jacy jesteśmy naprawdę. Co wiemy, co umiemy, czy rzeczywiście mamy talenty i jakie. Ai może być pomocne, choć nie definiuje nas jeszcze. A źle użyte może nam zaszkodzić na wiele sposobów. Często zdemaskować to, co chcieliśmy ukryć.
Ai ma też mroczne strony. Już w 2014 roku pisałem o usiłowaniu nieudolnym na wirtualnej dziewczynce. Tymczasem wiele aplikacji do metamorfozy z wykorzystaniem Ai ma możliwość wgrania fotografii czy obrazka referencyjnego często z opcją podania w procentach na ile wynik ma być oparty na referencji. Pytanie jak traktować np. wynik, gdzie podamy 95% zbieżności. Gdy osoba na zdjęciu będzie jednak bardzo podobna do wgranego zdjęcia. Czy będzie to wytwór sztucznej inteligencji, czysta „fantazja”, czy jednak ta osoba? A jak to będzie nieletnia? Do tego poza twarzą nadamy kontekst zdjęciu powiedzmy oględnie niedwuznaczny? Czy można uznać posiadanie takich materiałów za przęstepstwo?
Skoro jesteśmy już przy prawie, zejdźmy na mniej mroczne, ale ważne tematy. Bo podobne pytanie powstanie co do kwestii prawnych związanych z ochroną wizerunku, czy z prawami autorskimi.
Skoro jesteśmy już przy prawie, zejdźmy na mniej mroczne, ale ważne tematy. Bo podobne pytanie powstanie co do kwestii prawnych związanych z ochroną wizerunku, czy z prawami autorskimi. Czy 5% różnicy coś zmienia?
Powstaje też pytanie natury bardziej ogólnej, np. Gdzie jest granica między wytworem ludzkiej oryginalności i indywidualności, elementami które składają się na twórczość w rozumieniu prawa autorskiego, a przypadkiem, czy „czystym” wytworem Sztucznej inteligencji.
Oto bowiem utwór w rozumieniu prawa autorskiego musi być jednak wytworem człowieka. Nie będzie też utworem wytwór czystego przypadku, gdzie brak jednak zupełnie świadomego pierwiastka ludzkiej kreatywności.