Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej wycofuje się z cyfryzacji telewizji w Polsce. Teraz tym procesem będzie zarządzać Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zdominowana przez ludzi PiS, LPR i Samoobrony

Decyzje zapadły podczas piątkowego spotkania Anny Streżyńskiej, szefowej UKE z Witoldem Kołodziejskim, przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. – Nie jesteśmy w stanie się porozumieć. Mówimy różnymi językami – mówi Streżyńska. – Dla dobra sprawy wycofaliśmy się i przekazaliśmy sprawę KRRiT. Straciliśmy rok na jałowych dyskusjach z nadawcami. Uznaliśmy, że jeśli zależy nam na tym, żeby sprawa ruszyła z miejsca, to nie ma sensu się spierać. Ktoś musi zrezygnować ze swoich aspiracji, więc to my zrezygnowaliśmy ze swoich – tłumaczy szefowa UKE nie kryjąc rozgoryczenia.

To poważny zwrot w przedłużającym się procesie przejścia telewizji analogowej na cyfrową w Polsce. Naziemna telewizja cyfrowa ma wystartować nie później niż w 2015 r., bo właśnie wtedy obecne częstotliwości używane przez nadawców nie będą już chronione przez prawo międzynarodowe. Dla widza zmiana będzie oznaczała lepszą jakość odbioru oraz usługi dodatkowe, ale dla nadawców – przede wszystkim większą konkurencję, bo w eterze zmieści się więcej stacji. I właśnie na uwolnieniu rynku wartego 3,34 mld zł rocznie szczególnie zależało Streżyńskiej.

Plan UKE zakładał, że na starcie na rynku byłyby dostępne trzy wiązki częstotliwości cyfrowych, czyli tzw. multipleksy. W pierwszym miałyby się znaleźć wszystkie stacje nadające obecnie w systemie analogowym. Drugi miał być zagospodarowany w drodze konkursu, a prace nad trzecim wciąż trwają. Właśnie drugi multipleks miał zapewnić rynkowi większą konkurencję. Jego – wybrany w otwartym konkursie – operator sam miał wybierać kanały telewizyjne, które włączy do swojej oferty. W praktyce oznacza to, że o koncesje telewizyjne w Polsce mogliby się starać tacy giganci, jak np. niemiecki Bertelsmann czy włoski Mediaset. Budziło to ogromne emocje wśród menedżerów TVP, Polsatu i TVN. Również KRRiT uważała, że oddanie pełnej kontroli nad drugim multipleksem zewnętrznemu operatorowi, który w żaden sposób nie jest powiązany z żadnym z nadawców, jest pomysłem ryzykownym. Dlatego Rada lansowała koncepcję operatora pasywnego, czyli takiego, który nie wybiera kanałów sam, lecz umieszcza te, które wskaże KRRiT.

Warunki konkursu na operatora miały w drodze porozumienia określić UKE i KRRiT. I właśnie w tej długiej dyskusji poległ UKE. Ostatecznie w piątek Streżyńska i Kołodziejski uzgodnili, że:

•  w pierwszym multipleksie KRRiT umieści programy TVP 1, TVP 2 oraz TVP 3, a na pozostałe cztery miejsca ogłosi konkurs na cztery koncesje na telewizje ogólnokrajowe. W praktyce ten konkurs byłby skierowany wyłącznie do już działających nadawców komercyjnych, czyli Polsatu, TVN, TV 4 oraz TV Puls;

•  w drugim multipleksie KRRiT zagospodaruje trzy miejsca w drodze konkursu. Następnie UKE przeprowadzi otwarty konkurs na operatora tego multipleksu. A operator będzie mógł obsadzić kolejne trzy miejsca. O ostatnie, siódme miejsce w ogłoszonym przez KRRiT konkursie ma walczyć 16 nadawców regionalnych.

– To mały, ale jednak kompromis – komentuje Anna Streżyńska.

Witold Kołodziejski, szef KRRiT, zwraca uwagę, że omówione z UKE pomysły będzie musiała jeszcze zaakceptować Rada, która omówi je podczas posiedzenia w przyszłym tygodniu. – UKE ogłasza konkurs na operatora multipleksu, a my prowadzimy konkursy programowe. Wszystkie nasze zapisy konkursów będziemy konsultować z UKE. Jeśli na któryś z nich Urząd nie wyrazi zgody, ogłoszenie się nie ukaże – podkreśla Kołodziejski.

Czy KRRiT powróciła do wielkiej gry o rynek telewizyjny?

– Cały czas uważam, że podział kompetencji między naszymi urzędami jest prosty: UKE zajmuje się eterem i jego zasobami, a KRRiT zajmuje się polityką programową. I cały czas trzymamy się tego podziału – kwituje szef Rady.

Komentarze