Rzeczona recenzja ma bowiem rzekomo stanowić propagowania hazardu w Polsce, co jest zdaniem służb celnych (zielone mundury) zakazane. Właśnie Zielone Ludziki zajmują się zwalczaniem takich ciężkich przestępstw w Polsce. Państwie, które jest właścicielem Totalizatora Sportowego, w którym w ramach legalnego państwowego hazardu w Polsce tysiące emerytów przepuszcza swoje emerytury.
Absurdy polskiej rzeczywistości sięgają granic. Zwłaszcza w kontekście obłudnej walki z hazardem w Polsce. Robi to państwo rzekomo w imię ochrony obywateli przed nałogiem hazardowym. Państwo, które jest właścicielem Totalizatora Sportowego, największego organizatora hazardu w Polsce (miliony emerytów przepuszczają na totka emerytury). Jak nie wiadomo o co chodzi, wiadomo, że chodzi o pieniądze. Państwo chce utrzymać monopol. Sad but true.
Dodajmy, że podstawą działań służb celnych, ścigających wszelkich organizatorów i promotorów „nielegalnego” hazardu w Polsce i za granicą (tak, dobrze przeczytaliście: polskie służby mogą ścigać nawet tych, co z zagranicy próbują organizować hazard on-line ze skutkiem na Polskę; graczy też mogą ścigać) jest ustawa o grach hazardowych (u.g.h), której legalność jest kwestionowana przez Europejski Trybunał (ETS) a w związku z tym również (wreszcie) zaczęła być kwestionowana w wyrokach polskich sądów.
W szczególności, Sąd Okręgowy w Gliwicach uznał że ustawa ta została uchwalona z naruszeniem prawa unijnego. Przepisy jej są więc nieskuteczne, nie obowiązuje.
Tymczasem Zielone Ludki i tak zaatakowały…
Zamknąć serwis za recenzje? Grzegorz Marczak jest zszokowany i oburzony. Ja nie. Bo śledzę rozwój batalii antyhazardowej w Polsce od pewnego czasu (zawodowo interesuje mnie m. in. prawo hazardowe) i nie takie rzeczy moje oczy widziały, uszy słyszały.
Oto bowiem od dłuższego już czasu służby celne konfiskują kioski internetowe, jako przynajmniej potencjalne „nielegalne urządzenia hazardowe”. Na jednej rozpraw, w której uczestniczył mój kolega po fachu, mec. Wiktor Zakrzyński, specjalizujący się jak MiB (Men in Black) w walce ze szkodliwymi działaniami Zielonych Ludków na tej Planecie (w kontekście dostrzegania wszędzie nielegalnego hazardu, nawet tam, gdzie go nie ma), padły sugestie ze strony służb celnych, że być może należałoby zabierać również laptopy i komórki za hazard.
Na szczęście MiB w Polsce zwalczają szkodliwą działalność Kosmitów w Polsce (jest też ta pożyteczna, ale o niej nie piszę). I właśnie, po ostatnim opisywanym przeze mnie sukcesie, nadszedł czas na kolejny, tym razem przed Sądem Najwyższym, o czym wkrótce napiszę.
Na razie jednak, abstrahując od tego, czy artykuł na atyapps stanowił propagowanie hazardu i czy publikacja takiego artykułu jest rzeczywiście nielegalna, musze napisać, co najbardziej w sprawie oburza, o czym zresztą pisał sam Grzegorz Marczak w artykule. Że właściwie nakaz blokady dotyczył nie konkretnego artykułu, konkretnego bezprawnego przekazu informacji czy danych (zob. art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, tzw. uśude, oraz art. 180 prawa telekomunikacyjnego).
Tymczasem, jak wielokrotnie pisałem, że zgłoszenie w trybie art. 14 uśude (zazwyczaj ten artykuł podają służby celne jako proceduralną podstawę blokady) musi dotyczyć konkretnie wskazanej treści. Potwierdza to aktualne orzecznictwo, które moim zdaniem – nawet jak dotyczy interpretacji „wiarygodnej” wiadomości o bezprawnych danych – dotyczy analogicznie urzędowych zgłoszeń, które się różnią tylko tym, że widomość jest od organu, a nie np. podmiotu prywatnego).
Podobna sytuacja miała miejsce z serwisem odsiebie.com. Z tym, że organy ścigania z mosty zamknęły cały serwis i zablokowały domenę. Tym razem na podstawie art. 180 prawa telekomunikacyjnego, ze względu na bezprawne dane niektórych użytkowników („piractwo”), został zamknięty cały serwis, i zniszczono dobry biznes (straty spokojnie można liczyć w milionach). Tymczasem uważam, że conajwyżej można było zablokować konkretne bezprwne dane, zgodnie z art. 14 ust. 1 uśude. Art. 180 PT natomiast w ogóle nie miał w tym wypadku zastosowania ze względu, że przesłanki z niego dotyczą tylko naprawdę ekztremalnych zagrożeń należących do kategorii „bezpieczeństwa narodowego”.
Właściciel odsiebie.com został uniewinniony i to w dwóch instancjach, a sąd wskazał, że zgłoszenia blokowania bezprawnych treści muszą dotyczyć konkretnych plików lub konkretnych miejsc w sieci (i należy się z tym zgodzić – niezależnie czy chodzi o wiarygodną wiadomość od podmiotów prywatnych, czy urzędowe zawiadomienie).
Warto przytoczyć kawałek z uzasadnienia (dotyczące wiarygodnej wiadomości), który będzie się odnosił – analogicznie do urzędowego zawiadomienia (różnica w dwóch wariantach przewidzianych przez art. 14 ust. 1 uśude dotyczy moim zdaniem przede wszystkim strony podmiotowej zgłaszającego a nie sposobu zgłoszenia, sposobu wskzania konkretnych bezprawnych danych, treści):
Regulacja zawarta w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną (art. 14) nie precyzuje także pojęcia „zamieszczone dane”, a mianowicie nie określa, czy chodzi o konkretny – nielegalny plik, posiadający swój unikalny numer, zamieszczony w serwisie, czy też o wszystkie nielegalne treści zamieszczone przez konkretnego użytkownika, bądź w konkretnym profilu, czy też wreszcie ogólnie o wszystkie nielegalne dane zamieszczone w określonym serwisie. W związku z powyższym pojawia się problem, dotyczący sposobu wskazywania przez zgłaszających nielegalnych danych, do których dostępu żądają oni zablokowania. Biorąc jednakże pod uwagę sens regulacji zawartej w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną oraz specyfikę oprogramowania internetowego, należy przychylić się do poglądu, że pojęcie „zamieszczone dane” dotyczy konkretnego, zindywidualizowanego pliku, umieszczonego w serwisie przez jego użytkownika. Przyjęcie odmiennego stanowiska łączyłoby się z nałożeniem na administratora serwisu obowiązku monitorowania zamieszczanych w nim treści. To z kolei byłoby sprzeczne ze wskazanym wyżej przepisem art. 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który zwalnia administratora serwisu hostingowego od konieczności monitorowania treści zamieszonych w serwisie.
Więcej tez wyroków można znaleźć tutaj>>
Warto też w powyższym kontekście przeczytać:
Prokurator nie powinien blokować domeny wywołującej „nielegalny serwis”…
Po raz kolejny więc być może scenariusz mógł wyglądać tak, że najpierw zamykamy, a potem się zobaczy. To częsty scenariusz na tej Plancie na której niestety jest dużo nieautoryzowanej działalności Kosmitów. Jestem za powołaniem społecznej organizacji Men in Black, która wreszcie zajmie się kontrolą wybryków Obcych.
MiB
Post scriptum – znalazłem właśnie w Sieci również coś takiego, przypuszczalnie model działania analogiczny, jak w sprawie AntyApps.pl:
Witam, prowadzę firmę związaną z organizacją imprez firmowych. W swojej ofercie posiadam bardzo popularną podczas imprez zabawę w kasyno bez użycia prawdziwych pieniędzy. Moje usługi były reklamowane poprzez stronę internetową, która działała 2 lata. Jakiś czas temu zainteresowali się tym panowie z Urzędu Celnego i w tej chwili jest prowadzona wobec mnie sprawa popełnienia przestępstwa z art. 110a kks, czyli kwestia publicznego reklamowania i promowania hazardu. Zabawa podczas tych imprez nie ma nic wspólnego z prawdziwym hazardem, więc sprawa nawet jeśli trafi do sądu powinna się zakończyć dla mnie pozytywnie.
Jest jednak inna kwestia – jakieś 2 tyg temu moja strona została zablokowana. Otrzymałem maila od właściciela serwera o treści:
„Otrzymaliśmy urzędowe zgłoszenie dotyczące utrzymywania na serwerze strony pod adresem …………….., której treść narusza przepisy dotyczące reklamowania i promowania gier hazardowych,tj. ustawę z dnia 19.11.2009 r. o grach hazardowych. Na podstawie ustawy z dnia 18.07.2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną zobligowani jesteśmy do podjęcia działań zmierzających do niezwłocznego uniemożliwienia dostępu do treści o bezprawnym charakterze. Byliśmy zmuszeni do zablokowania usługi serwera lub konkretnych katalogów w celu usunięcia opisanego naruszenia.”
Jak słusznie skarży się autor wpisu:
Pismo wystosowała Izba Celna. O ile działania właściciela wynikają z ustawy, o tyle podstawa prawna na podstawie której celnicy zastosowali taki środek zapobiegawczy, czyli zablokowali stronę nie jest mi znana. Nie otrzymałem żadnej decyzji, powiadomienia bezpośrednio od Izby Celnej. Postępowanie jest w toku, nie zostałem jeszcze o nic oskarżony, nie było wydane żadne orzeczenie sądu.